czerwona...

czerwona...

Nie pierwszy to niestety raz w historii...
Dwie godziny po uchwaleniu LexTVN Rosjanie opublikowali propozycję umowy z USA, oraz porozumienia z krajami członkowskimi NATO. Dwa dni wcześniej dokumenty te trafiły do USA/NATO kanałami dyplomatycznymi.
Rosjanie otwartym tekstem domagają się w nich uznania przez Waszyngton rosyjskiej strefy wpływów, która nie kończy się na krajach byłego ZSRR, ale obejmuje także nasz region, w tym Polskę.
Punkt 4 propozycji porozumienia z NATO mówi wprost o zakazie rozmieszczania wojsk innych państw w "nowych" krajach członkowskich Sojuszu, chyba że wyrazi na to zgodę Rosja.
Oczywiście Rosjanie wiedzą bardzo dobrze, że te umowy są na dziś nie do przyjęcia. Nie jest to jednak żaden chwilowy "wyskok". Celem polityki Kremla jest odzyskanie wpływów utraconych w wyniku "przegranej" zimnej wojny.

Putin rozumie, że nie odbędzie się to metodą blitzkriegu, ale gotującej się żaby. Dlatego Moskwa powoli, ale konsekwentnie przesuwa granice wrażliwości Zachodu.
Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, aby Rosja odważyła się na zmianę granic w Europie. Teraz nikogo już to nie dziwi, a wiele sił politycznych takich jak Marine Le Pen uważa to wręcz za normalne.
Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, aby Putin grożąc wszczęciem wojny z Ukrainą de facto "zmuszał" USA i Zachód do siadania z nim do stołu - dzisiaj dzieje się to na naszych oczach.
Jeszcze rok temu nie do pomyślenia było, aby Amerykanie o bezpieczeństwie naszego regionu gotowi byli rozmawiać z Rosją w składzie, w którym nie ma ani jednego kraju z Europy Środkowej. Kilka dni temu możliwość takich rozmów nie wykluczył prezydent Biden.
Sytuacja, w której Kreml publicznie wskazuję nasz region, w tym Polskę, jako obszar swoich aspiracji imperialnych, to przekroczenie kolejnej granicy. Powinno to być potraktowane w Warszawie z najwyższą powagą.

Tymczasem, w Polsce prawie nikt tego nie zauważa.
Nie widać oświadczenia polskiego prezydenta, ani premiera.
Nie widać konsultacji Polski z krajami regionu i USA.
Nie widać namawiania do wspólnego działania (choćby takiego jak wezwanie w stolicach państw NATO/regionu rosyjskich ambasadorów).
Widać natomiast u władzy małych ludzi, którym pazerność na pieniądze i żądza władzy przesłoniła najwyższe wartości takie jak wolność i niepodległość. Wartości, które dotyczą nas wszystkich, są ponadpolityczne i ponadpartyjne. Wartości, za które wielu ludzi zginęło lub dbając o nie poświęciło znaczną część swojego życia. Wartości, jestem przekonana, kluczowe dla wszystkich obywateli Polski, niezależnie od tego czy głosują na PiS czy na jakąkolwiek inną partię. Nie pierwszy to niestety raz w historii.

- z netu

(komentarze wyłączone)