Jankowice Rybnickie.

Jankowice Rybnickie.

Radosnego dnia życzę.
Z wczorajszego rowerowego wypadu ---Obraz na zewnątrz kościoła pokazujący opisane poniżej wydarzenie-----Był rok pański 1433. Lata niespokojne nie tylko w Królestwie Polskim połączonym unią z Wielkim Księstwem Litewskim, ale również na Śląsku. Historia bierze swój początek od wystąpienia Jana Husa (1370 – 1415), czeskiego reformatora. W swoich naukach, czasem tylko słusznych, mocno i dosadnie wypominał on Kościołowi jego nadużycia i błędy.

Dodatkowo jego reformatorskie wystąpienia w Pradze zbiegły się z rozwojem społeczeństwa narodowego Czechów, z rozkwitem kulturalnym i gospodarczym w Czechach. Ostatecznie Jana Husa mimo glejtów bezpieczeństwa otrzymanych od cesarza Zygmunta Luksemburczyka uznano za heretyka i spłonął on na stosie podczas soboru w Konstancji w roku 1415.

Już za życia Jana Husa wytworzył się wokół niego ruch religijny zwany husytyzmem, który skupiał w sobie wszystkie dążenia narodowościowe i religijne Czechów, zaś po jego śmierci doszło do długotrwałych wojen husyckich w latach 1419 – 1434. Dotknęły one również pogranicznych terenów księstw śląskich – dzisiejszego Dolnego i Górnego Śląska, o czym pisze m. in. kronikarz Jan Długosz.

W tym czasie, na rok przed bitwą pod Lipanami (30 maja 1434 roku), kiedy husytyzm powoli, ale systematycznie dogorywał, w nieistniejącej już wsi Bijasowice między Jankowicami a Marklowicami zachorowała pewna kobieta o imieniu Jadwiga. Legenda podaje, że do rybnickiego kościoła p.w. Matki Bożej pomimo strachu przed grasującymi husytami pośpieszył chłopek, małżonek owej kobiety by prosić o księdza z Panem Jezusem.

Opatrzność Boża chciała, że był w parafii ks. Walenty i z Najświętszym Sakramentem pośpieszył do chorej, nie bacząc na niebezpieczeństwo husyckie. Według ks. W. Długołęckiego, gdy ks. Walenty wyjechał na wzniesienia za Rybnikiem, dopadła go tłuszcza husycka lub, ku czemu skłaniają się niektórzy badacze tutejsi rabusie, który grabili okoliczne tereny pod płaszczykiem ruchu husyckiego. Ks. Walenty widząc swe tragiczne położenie, nie myślał o sobie, lecz zastanawiał się gdzie ukryć Najświętszy Sakrament, tak, by nie trafił w ręce barbarzyńców.

I oto jakby na zawołanie przed uciekającym kapłanem wyrósł wiekowy dąb z wielką dziuplą. Ksiądz nie namyśla się długo, tylko wspiął się na koniu i włożył bursę do dziupli, a sam około 2 km dalej zginął zamordowany w lesie, gdzie później wytrysło cudowne źródełko i rozwinął się kult \\\\\\\"Studzienki\\\\\\\". Na wiele lat zapomniano o wielebnym męczenniku, podczas gdy bursa spoczywała w dziupli.

Do czasu… Pewnego razu pasterze pasący w pobliżu kilku dębów owce zauważyli dziwną jasność wydobywającą się z jednego z nich. Zorganizowana została procesja z kościoła w Rybniku i tłumnie przybyto na to miejsce. Ku zaskoczeniu wiernych i duchowieństwa obok wspomnianej jasności ukazuje się jeszcze jedna wspanialsza, wydobywająca się z dziupli dębu. Przybyły rybnicki kapłan włożył rękę do środka i ku zdumieniu wiernych wydobył z niej bursę w nienaruszonym stanie z ciągle białą hostią.

Dalej historia zaczęła toczyć zaczyna się szybciej. Początkowo w tym naznaczonym przez Boga miejscu wierni zapewne gromadzili się wokół jakiegoś naprędce postawionego krzyża, ale już z 1628 roku pochodzą pierwsze źródłowe wzmianki o kaplicy z ołtarzem w miejscu dębu, którego pień został pieczołowicie zakryty w murowanej mensie ołtarzowej.

Wtedy to wokół kaplicy, wokół miejsca odnalezienia bursy z Najświętszym Sakramentem zaczął się rozwijać kult Najświętszego Sakramentu. Niestety wojna trzydziestoletnia (1618 – 1648) skutecznie spowolniła rozwijający się kult Bożego Ciała i doprowadziła niemal do całkowitej ruiny kaplicę.

W kilkanaście lat po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, która znacznie spustoszyła śląską ziemię, w około 1675 roku zaczyna się historia obecnej jankowickiej drewnianej świątyni. Fundatorem kościoła był właściciela tzw. państwa i klucza rybnickiego hrabia Ferdynand Leopold Oppersdorff, którego wspierał w tym dziele ks. Krzysztof Goworek, kanonika z Raciborza. Warto tutaj zaznaczyć, że wiele faktów wskazuje na to, iż hrabia Oppersdorff nie ufundował budowy jankowickiego kościoła, tylko sfinansował rozbudowę istniejącej od około 1628 roku kapliczki.

Na wielkie przywiązanie Ferdynanda do Jankowic wskazuje kolejna legenda mówiąca, jakoby w naszym kościele miało spocząć serce hrabiego Oppersdorffa, chociaż do dzisiaj nikt nie natknął się na jakieś wskazówki pozwalające rozwikłać tą zagadkę.
źródło;HISTORIA KOŚCIOŁA
POD WEZWANIEM
BOŻEGO CIAŁA
W JANKOWICACH RYBNICKICH
Michał Konieczny

dodane na fotoforum:

lena12

lena12 2014-06-15

Ładnie opisałeś i pokazałeś na fotkach...Pozdrawiam
i wspaniałej niedzieli życzę;)))

ma1go

ma1go 2014-06-15

Ciekawe :)
Pięknie pozdrawiam :)

mever

mever 2014-06-15

Bardzo interesujące, pozdrawiam:))

szinue

szinue 2014-06-15

..u Ciebie zawsze ciekawie,pozdrawiam ciepło :)

roma55

roma55 2014-06-15

Piękny obraz i opis I klasa! Pozdrawiam serdecznie :)

ewusia

ewusia 2014-06-15

Ładny obraz i ciekawy opis,
który bardzo mnie zainteresował.
Pozdrawiam, życzę miłego wieczoru
i wspaniałego nowego tygodnia.

lena12

lena12 2014-06-15

Dobrej nocy Andrzeju..;)))

maate

maate 2014-06-15

Bardzo ciekawa historia.. miłej nocy życzę :)

halka

halka 2014-06-16

Bardzo ciekawa historia tego miejsca;śliczny opis i fotki.

asia70

asia70 2014-06-16

Niech Twój dzień opromieniają barwy szczęścia, otulone uśmiechem serca.
Pozdrawiam cieplutko życząc pięknego, radosnego dnia.:*

(komentarze wyłączone)