Jesienny spacer po zamkowym parku

Jesienny spacer po zamkowym parku

Zamek w Przecławiu - dawna siedziba obronna, stoi na wzgórzu nad doliną Wisłoki oraz potokiem o nazwie Słowik. Obiekt składa się z prostokątnego, jednopiętrowego korpusu czyli najstarszej części rezydencji o długości 28 m oraz dobudówek dostawianych przy okazji kolejnych przebudów. Od strony południowej znajdują się: taras, loggia z widokiem na park z wieloma zabytkowymi drzewami oraz niewielka okrągła baszta. Od północnej stoi czworoboczna piętrowa wieża. Mury zameczku zwieńczone są gzymsem z ozdobnymi arkadami. Pod nimi widnieją herby właścicieli: Oksza, Habdank, Rogala, Trąby na elewacji frontowej i Oksza, Pobóg, Półkozic Orzeł Polski na elewacji ogrodowej. O obronnym charakterze świadczy już tylko wciąż stroma skarpa z tyłu pałacu. Po dawnych murach obwodowych oraz fosie nie ma już śladu. Nie zachował się także żaden ślad po drewnianym zameczku myśliwskim, który stał razem z rezydencją do czasów potopu szwedzkiego.
Dziś w zamku zobaczyć można kilka ciekawych i stylowo urządzonych komnat: Salę Mikołaja Reya z cytatami wielkiego poety na boazerii, Salę Muzyczną z obrazami z XIX i XX w., Salę Rycerską czyli balową, Salę Herbową z portretami wielkich poetów i herbami oraz bibliotekę. Część pomieszczeń przeznaczona jest na hotel, bowiem obiekt jest włanoscią prywatną.
Niestety, przynajmniej z zewnątrz nie widać zbytniej troski o zamek. Mimo że po remoncie zakończonym u schyłku lat 80-tych XX wieku przywrócono mu dawną świetność (z czasów po przebudowie na pałac w XIX w.) to elewacje wymagają już remontu, a rozciągający się w dole park z zabytkowymi drzewami od lat wygląda tak samo beznadziejnie. Żadnych alejek, ozdobnych krzewów czy kwiatów. Schodząc tam wydeptaną ścieżką widzimy po prawej jakieś koszmarne baraki i szklarnie, które przecież w prosty sposób można zasłonić roślinnością.
Turyści muszą mieć odrobinę szczęście, aby oglądnąć zamek, bo często odbywają się tu wesela i inne imprezy, podczas których wstęp do środka jest zabroniony. Zdarza się też, że akurat nie ma przewodnika i trzeba zwiedzać zabytek samemu.