Wesoła niedziela od rana. Ircia i jej słynne ucieczki. Najpierw wyciągnęła mnie z łóżka o 7.30, potem zaginęła w polu, to znaczy wróciła w miejsce gdzie wczoraj coś padło. Jak ją już znalazłam przelatując z Sagą u boku pola na przełaj i dotarłyśmy do domu, to w ogródku wydaliła z siebie to co w polu zebrała. Tak pół zająca lekko licząc. Gdzie to pomieściła nie wiem. Potem biedna, osłabiona, wyspała się w moim łóżku, na mojej poduszce, fundując mi dodatkowe pranie. Kto i kiedy nas pokarał miłością do tej rasy? Wniosek jeden i to radosny, mogła mi nawiać na padlinowe śniadanie również i Saga. Dodam, że poranna pobudka spowodowana była chęcią wydalenia z siebie tego, co wczoraj w polu znalazła.
harutki 2013-08-26
no cóż, chciałaś, to masz :D
romta63 2013-08-26
Tak to z nimi jest:)Jedne zjadają inne się w tym wytarzają cokolwiek to jest byle miało zapach:(
amirki 2013-08-26
Dwa dni temu tak się wytarzała, że w samochodzie musiały być wszystkie okna otwarte. Smrodu, który się unosił podczas mycia nie chcę pamiętać. Moja kochana Kropeczka.