Wish you were here

Wish you were here

Zachwycam się nagim powietrzem. Tym, które o 4. nad ranem mierzwi mi włosy. Czarna fala, rano zbesztana przez poduszkę, opada na plecy. Oczy odmawiają posłuszeństwa, przeklinając wstające na horyzoncie słońce. Jeszcze moment - włączę komputer, sprawdzę pocztę i kalendarz. Zapomnę o kilku ważnych sprawach, nie pójdę na jakieś spotkanie. Z kieszeni bojówek wyciągnę telefon i zadzwonię z wytłumaczeniem.

Jeszcze moment i powrócę na łono Normalnego Społeczeństwa, by siać ferment niepożądanego optymizmu. Jeszcze sekunda, pewnie się znów zadurzę i wypowiem wojnę światu. Jeszcze mgnienie oka i będę normalna.

Ale ten pierwszy poranny papieros z dymiącą kawą w ręku, na parapecie z nogami przewieszonymi za okno i tak zawsze należeć będzie do mnie.

dodane na fotoforum: