[14010871]

Po latach jazdy, treningów, ćwiczeń i zmian stylu dotarła do mnie podstawowa prawda dotycząca pracy z koniem.

Otóż olsniło mnie i doszłam wreszcie do tego, że podstawą pracy z koniem, nauki jazdy i obcowania z końmi w ogóle nie są doświadczenie i wiedza, nie ilość przeczytanych książek, czy nowy, markowy sprzęt.

o nie!

Podstawą pozwalającą nawiązać więź z koniem jest POKORA...

Nie wiem jeszcze dokładnie co wpłynęło na mój tok myślenia, że łódeczka wreszcie dobiła do brzegu. Czy to był James Blunt, którego ostatnio słucham dniami i nocami, czy obserwacja Akuny, jak stawia swoje pierwsze kroki w świecie koni i to, jak czasem wydajej jej się, że przeskoczyła pewien etap tylko po to, żeby ktoś jej uświadomił, że zrobiła w zasadzie mały kroczek, a do tego w tył...

Każdy z nas, jeźdźców był kiedyś na takim etapie - zadufanego w sobie człowieka, który po przeczytaniu dwudziestu książek i iks artykułów wsiadał na grzbiet ukochanego zwierza i myślał "dzisiaj Cię mam, koniu!, dzisiaj to ja Ci pokażę!" - i czasem nawet pokazywał, choć częściej zdarzało się, że naze myślenie nie miało żadnego wpływu na nic poza własnym humorem, kiedy okazywało się, że koń nie robi tego lub tamtego, pomimo faktu, że przecież JA WIEM, że robię dobrze...

A z koniem to nigdy nic nie wiadomo.

Możesz wsiąść na grzbiet, zadziałać tak czy siak - czasem odpowie pozytywnie, cześciej Cię oleje, w skrajnych przypadkach wkurzy się i zrzuci, bo to, że naczytałam się książek, nie świadczy, że koń czytał je też...

Ja też je czytam, ale często z przymrużeniem oka, wybierając z nich ćwiczenia, nie te, które KAŻDY KOŃ MUSI znać, tylko te, które i mnie i koniowi sprawią przyjemność.

Ja nie czyję parcia na widok przeszkód, nie mam sraczki na myśl o rollkurze. Najprawdopodobniej nigdy nie wystartuję z Szansą na zawodach, bo wiem, że pode mną nie sprawiłoby jej to przyjemności. Nigdy nie zrobimy poprawnego ciągu albo poprawnego półpiruetu, ale to nie jest nam potrzebne do szczęścia.

Bo z pokorą przyjmuję swoje braki i jej potrzeby.

Bo zawsze doszukuję się przyczyny, zawsze szukam błędu we własnym postępowaniu.

Więc jeśli macie konia, który bryka/ponosi/wspina się/jest nieposłuszny w jakikolwiek inny sposób, zamiast kupować kolejne "śmiećpatenty" warto zadać sobie pytanie - co robię źle? lub co ktoś inny zrobił, co ja mogę naprawić...

AMEN

kinia4

kinia4 2011-03-30

I właśnie i do mnie to dotarło... Dziękuję.

betin78

betin78 2011-03-30

Brawo Amaicik :*** mądre słowa :***

niunia89

niunia89 2011-03-30

długi ten "pacież", ale wiesz... masz rację!! ;) ktoś, kto jeździ konno i chce "coś" osiągnąć powinien postępować zgodnie z własnym sumieniem i rozsądkiem a nie tak jak czasem piszą w książkach ;) Tylko wtedy człowiek może czuć się dobrze na grzbiecie konia, gdy nie siłą, ale wyczuciem osiągnie z nim porozumienie... ;) A książkami i wszystkimi ćwiczeniami, które każą wykonywać w określonej kolejności można się jedynie wspomóc :]

asia99

asia99 2011-03-30

mądre słowa.

mikas

mikas 2011-03-30

wspaniała notka:))

olka511

olka511 2011-03-30

Długa refleksja... Ileż ja znam takich ludzi którzy "pracują" i uczą konie, a tak na prawdę sami nie zdali by nawet brązowej! Do każdego konia trzeba podchodzić indywidualnie, każdy koń jest inny i od każdego czegoś nowego się uczymy...Przecież tu chodzi o OBUSTRONNĄ przyjemność z pracy, a nie wożenie dupy i lans ;)

cewka1

cewka1 2011-03-30

łądnie:D

vigor

vigor 2011-03-31

dobrze piszesz ;) popieram Twoje zdanie :)

dodaj komentarz

kolejne >