Nie była to zwykła droga - kręta, kamienista
Z dzikim czosnkiem, rdestem, kolorami ochry
W gęstych borówkach, psiarkach, z drozdem i obłokiem
Pomiędzy bukami, przysypana liśćmi
Nie był to szlak utarty, ciągle w innym miejscu
Niż powinien: w ściółce, z drugiej strony lasu
Za wodą, za zieloną skałą, zimnym źródłem
Otoczony zapachem mgły, ustronny
Ukryty
Zawsze przed nami - pod dachem dmuchawców
W chaszczach chabrów - jak gdyby błądzenie
Nie zostawiało śladów, jakby deszcz czterdziestodniowy
Za każdym razem wszystko zmywał
I chował się w górze.
Szliśmy zawsze od nowa - górą, dołem, górą
Wśród niebezpieczeństw, krakań, puchania puchaczy
Tam, gdzie było jaśniej, gdzie wśród mrocznych gęstwin
Coś świeciło. Zawsze po raz pierwszy.
Wojciech Kudyba
/zdjęcie sprzed miesiąca/