Jaki widać , że straciłem kontrolę nad Nelsonem . W tym miejscu się zdematerializował . Pobiegł niepokoić dziką
zwierzynę , gdzieś wyczuł zalotna sukę ?
Jak nie wrócił do domu do czternastej , zawsze o tej porze obiadowej przypomina sobie
adres , zacząłem poszukiwania póki widno .
Z górki widziałem spokojnie pasące się
sarenki no to nie polował .
Na szczęście przypomniałem sobie ,że wczoraj
z kępy olchy wypłoszył trzy sarenki .
Tam znalazłem go złapanego za szyję na pętlę z
linki stalowej . Wszystko dobre co się
dobrze kończy .
elap6 2010-01-14
oooo...widzę, że pięknie wyplewione...w słoncu chyba lepiej widac :-))) W słońcu nawet zima wygląda nieźle...miłego wieczoru Ci życzę
agus63 2010-01-14
Aż nie wiem co napisać.
Z jednej strony serce mi się kraje, że Nelson cierpiał, a z drugiej jestem wściekła na tych, przez których cierpiał. No i jeszcze, domyślam się, jak bardzo się martwiłeś, gdy nie wracał. Dobrze, że tak to się skończyło. Obyście więcej nie mieli takich przygód! Mojemu piecholowi to raczej nie grozi, bo w lesie nie oddala się ode mnie na więcej, niż 10 metrów, ale Iro Ewy często się zapuszcza nie wiadomo gdzie no i martwimy się wtedy obydwie. Pozdrawiam Zbyszku i oby to był... ostatni raz! Pogroź ode mnie Nelsonowi - Gagatkowi!
xxsdx 2010-01-15
okropna przygoda. Dobrze, że ma kochającego Pana :-)))))
trrels 2010-01-23
i odlotowa fotka