O skuteczności Modlitwy Pompejańskiej

O skuteczności Modlitwy Pompejańskiej

https://youtu.be/1ah7DlWO4ME

https://youtu.be/0z20ILkkM58

O Królowo Różańca, jak bardzo Ci dziękuję
Różaniec do dzisiaj przywołuje bliskie mi obrazy z domu rodzinnego. Widziałam go często w dłoniach ukochanej mamy. Zapracowana, ciągle krzątająca się, utrudzona pracą fizyczną odnajdywała w modlitwie „chwile odprężenia i spokoju“, jak często mówiła.
- Mamo, ty znowu się modlisz? - kiedyś zapytałam
- Trzeba, moje dziecko, o wszystko się modlić i prosić Maryję - odpowiedziała.
- O co teraz prosisz Maryję?
- O szczęśliwą śmierć – zabrzmiał jej cichy, spokojny głos.
- Czy ty chcesz umrzeć? – przestraszyłam się
- Wszystkich nas to czeka, ja proszę Maryję mówiła z namysłem - abyśmy mogli mieszkać w niebie.
Minęło już ponad czterdzieści lat od tej pamiętnej sceny której treść jak bumerang powraca w myślach. Dom rodzinny w małym, ubogim miasteczku.Skromne, bez wygód mieszkanie. Pojechałam tam, kiedyś. Dziś w nim mieszka już tylko samotny mój brat z Maryją Niepokalaną. Zawierzył się Jej bez reszty. Rano budziła mnie w nim modlitwa różańcowa z wyciszonego Radia Maryja. W południe i wieczorem brat klękał do Różańca z Radiem Maryja.
Przyglądałam się tym powtarzającym się scenom zaskoczona, ale i z podziwem. Siedziałam cichutko zatopiona w lekturze, a wzrok mój uparcie przenosił się z figurki Maryi Niepokalanej na modlącego się brata. A myśli kotłowały się jak szalone: uklęknij spróbuj odwagi, to nie wstyd... W końcu zrozumiałam. Coś w środku pękło. Już następnego dnia wieczorem modliliśmy się wspólnie, Tak zaczęła się moja droga przez życie z Różańcem. Dzięki modlitwie różańcowej zaszło w moim życiu wiele zmian, nabrało ono sensu i wartości.
Musiałam jednak przejść długą drogę zanim to wszystko sobie uświadomiłam. W wieku trzydziestu jeden lat zostałam wdową z siedmioletnim synkiem. W krótkim czasie po tej tragedii odeszli: ukochana mama, później tato i siostra. „Boże - pytałam - dlaczego?“. „Przez cierpienie i krzyż prowadzi droga do nieba“ - powtarzałam sobie dla pocieszenia gdzieś wyczytane słowa. Ale serce krwawiło. Samotność -jak dobrze znam jej smak - lęk, niepewność, bezsenne noce. Szukałam opieki. Oddałam się pod macierzyńską opiekę Niepokalanemu Sercu Maryi, ślubując Jej wierność, czystość duszy i ciała. Zawierzyłam wszystko, co posiadam i samą siebie. Wzięłam do ręki różaniec, jak czyniła to moja śp. mama. To była broń dana mi przez Maryję do wyjednywania łask. Nie przyszło to od razu łatwo. Zaczęłam od dziesiątka Różańca. Poczułam z czasem, że to za mało, że modlitwa przynosi mi spokój, że jest mi po prostu bardzo potrzebna i działa lepiej niż lekarstwo. Mówiłam Maryi prosto od siebie o wszystkim, co mnie boli i cieszy radziłam się, żaliłam, płakałam, pytałam. Czułam i czuję Jej obecność, Jej pomoc duchową. Tak powoli odzyskiwałam wiarę w życie. Powróciły senne noce, nie czułam też lęku samotności.
Byłam i jestem sama, ale już nie samotna. Przez Maryję idę do Chrystusa - bo Ona nauczyła mnie kochać Boga. Temu towarzyszy dziwny splot wydarzeń: awans w pracy, stabilność finansowa, ukończone studia syna, okazywana mi ludzka życzliwość... To wszystko umacniało mnie w przekonaniu, że modlitwa różańcowa jak zdrowe ziarno zaczęła prawdziwie kiełkować w mojej duszy. Nauczyłam się łączyć modlitwę z codziennymi zajęciami. Im szczerzej się modliłam, tym więcej łask otrzymywałam. Ileż razy zmęczona pracą prosiłam Matkę Bożą: „Daj abym mogła dziś odmówić Różaniec, naucz mnie dobrze się modlić“. Zawsze zostawałam wysłuchana. O Królowo Różańca, jak bardzo Ci dzięki.
Dziś jestem już na emeryturze, odmawiam cały Różaniec w zaciszu swojego pokoju. Nauczyłam się go kontemplować i rozważać w skupieniu. Po dwudziestu latach zmagań, poszukiwań, upadków i powrotów wiem na pewno, że tylko z Róźańcem można zwyciężać w życiu. Co więc zyskałam dzięki Różańcowi?. Wewnętrzny pokój duszy odwagę, chęć życia i czynnego działania, chęć niesienia pomocy innym - zagubionym i chorym. Mam ponadto wspaniałą i zdrową wnuczkę, syn otrzymał pracę...Jestem szczęśliwa. A po trzynastu latach gorliwej modlitwy za syna, któregoś dnia on mnie zapytał:
- Mamo, ty znowu się modlisz?
- Trzeba moje dziecko o wszystko się modlić i prosić Maryję - odpowiedziałam, jak kiedyś moja Matka.
- Mamo, naucz mnie modlić się na różańcu - usłyszałam.

Czy to nie jest zwycięstwo? Tak, modlitwa czyni cuda.

Aniela z Lublina(przedruk z książki pt. „Zwycięstwo przychodzi przez różaniec)

dodane na fotoforum: