Gdy jej nie odmówię, zaraz mi czegoś brakuje.

Gdy jej nie odmówię, zaraz mi czegoś brakuje.

Krzysztof

Moja rodzina wyemigrowała z Polski, gdy miałem trzynaście lat. Przez dwadzieścia jeden lat mieszkałem w USA. A jak było u mnie z modlitwą różańcową? W czasie studiów medycznych chodziłem do wspólnoty, która modliła się za nienarodzone dzieci. Każdy, a było nas około siedemdziesiąt osób, modlił się w intencji konkretnego dziecka. Było to dla mnie szalenie zobowiązujące, bo bardzo chciałem, żeby nieznana mi w ogóle rodzina przyjęła i pokochała dziecko, za które obiecałem się modlić.

Następne doświadczenie to modlitwa w intencjach, o które prosiło grono moich przyjaciół. Powstał bowiem zwyczaj takiej wzajemnej pomocy wśród znanych mi osób. Miałem na przykład doświadczenie pewnej bezradności w rozmowach z różnymi osobami, które chciałem do moich racji przekonać. Podawałem, moim zdaniem, bardzo mocne argumenty i nic z tego nie wychodziło. Wpadłem wtedy na pomysł, by powierzać tego rodzaju sprawy Matce Boskiej. I okazało się, że właśnie Matka Boża najlepiej im to potrafi wytłumaczyć. Teraz z im poważniejszymi ludzkimi problemami się stykam, tym bardziej proszę Maryję o pomoc. Nie zdarzyło się, żeby Matka Najświętsza „milczała”, kiedy proszę Ją o modlitwę w bardzo konkretnej intencji. Obecnie modlitwa różańcowa jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Gdy jej nie odmówię, zaraz mi czegoś brakuje.

dodane na fotoforum: