Dzięcięcy różaniec.

Dzięcięcy różaniec.

"Na początku roku postanowiliśmy, że będziemy więcej modlić się razem z dziećmi. Nabożeństwo do Matki Bożej ożywiło się, zarówno we wspólnocie jak i w szkole. Babcia jednego z przedszkolaków opowiedziała mi, że pewnego dnia, kiedy w telewizji podano wiadomość o katastrofie samolotowej w Toskanii, w której 25 osób poniosło śmierć, Fabrizio nagle wyszedł z pokoju. Kiedy zapytała go, dokąd się wybiera, powiedział: "Idę się pomodlić za tych biednych ludzi, którzy zginęli". Kiedy babcia zabiera go na spacer albo na zakupy, chłopczyk wyjmuje z kieszeni różaniec. "Co robisz, Fabrizio?" "Będę się modlił". Któregoś dnia, kładąc się spać, powiedział do mamy: "Muszę teraz odmówić cały różaniec!". Mama na to: "Ale wystarczy jedna dziesiątka!". "Nie, mamusiu, Matka Boża będzie się bardziej cieszyła, jeśli odmówię cały różaniec". Fabrizio ma tylko pięć lat. Matka Boża działa przez te dzieci i przypomina dorosłym o chrześcijańskich obowiązkach. Najmłodsze dzieci śpią codziennie w ciągu dnia. Kiedy mają leżakowanie, odmawiamy różaniec ze starszymi dziećmi. Pierwszego maja, w czasie popołudniowej drzemki podeszły do mnie starszaki i przypomniały, że czas odmówić różaniec. Ponieważ za pół godziny mieliśmy iść na różaniec do kościoła, odmówiłam im, myśląc, że szybko się znużą (pani dyrektor zawsze mnie napomina, żebym ich nie męczyła.). Dzieci przemilczały to, a po chwili podeszło jedno dziecko i mówi: "W takim razie sami się pomodlimy". "Dobrze", odpowiedziałam. Dzieci zebrały się wszystkie razem, tak jak zwykle, i odmówiły cały różaniec. Udawałam, że nie zwracam na nie uwagi i też modliłam się po cichu razem z nimi..." (Siostra Mariangela - Bolonia)

dodane na fotoforum: