W Różańcu i poprzez Różaniec znalazłem „łaskę drogi i prawdy”.

W Różańcu i poprzez Różaniec znalazłem „łaskę drogi i prawdy”.

(2)
Chyba potem już nigdy go nie zaprzestałem. Odmawiałem go codziennie, przynajmniej pięć dziesiątków. Pamiętam nawet taki trans modlitewny, podczas którego odmawiałem wszystkie piętnaście tajemnic nie zważając na to, co się wokół mnie działo. Rodzice i rodzeństwo chyba lepiej ode mnie wiedzieli, co się ze mną dzieje i nikt mi w tym nie przeszkadzał. Potem były jeszcze tajemnice Zywego Różańca, zmiana tajemnic różańcowych i zaciekawienie kolegów i koleżanek: „pokaż, jaką masz tajemnicę”. To było w szkole podstawowej a potem i w średniej.

Wypada mi tutaj wspomnieć szczególnie jedną łaskę październikowego Różańca. Mimo wykopek ziemniaków i wielkiej pracy jesiennej przed zimą z radością biegłem na wieczorny różaniec w kościele. Jeszcze wtedy nie było prądu .Ciemny kościół oświetlony tylko ołtarzowymi świecami wyglądał bardzo tajemniczo. Byłem już wtedy ministrantem i klęczałem po lewej stronie ołtarza. Kościół cały odmawiał śpiewnie Różaniec a my klęczeliśmy obok celebransa w kapie przed Najświętszym Sakramentem wystawionym w monstrancji na głównym ołtarzu. I wtedy zdarzyło się coś, czego przez długi czas nie mogłem pojąć. Gdy byłem mały moja mama pokazywała mi Pana Jezusa pod baldachimem: „O patrz, tam jest Pan Jezus”. Ale zamiast Hostii ja widziałem tylko baldachim i potem ze drżeniem zajmowałem miejsce w ławkach pod baldachimem, bo myślałem: „tutaj pod tym baldachimem jest Pan Jezus”. Na lekcjach religii już nauczyłem się, że to w Hostii po Przeistoczeniu jest obecny Pan Jezus, ale to była wiedza teoretyczna, prawda nauczona i zapamiętana. Tymczasem owego wieczoru, chyba w piątej klasie a może w szóstej, nagle jakby z Hostii wyszły promienie światła i przeniknęła mnie Żywa Obecność i to tak mocno, że nie śmiałem nawet oczu podnieść na Hostię. Cały byłem przeniknięty tą Obecnością a zarazem miłością przedziwną Pana, Brata i Przyjaciela. To ,co usiłowała mi bezskutecznie przekazać moja mamusia, ukazała mi Matka Różańca świętego. Od tamtego czasu Hostia jest dla mnie zawsze Żywą Obecnością. Oczywiście wcale to nie oznacza, że zawsze mam takie odczucie Eucharystii. Tamten moment był tylko raz i teraz też muszę ciągle ponawiać w sobie wysiłek wiary w Ukrytą Obecność, ale tamta łaska niewątpliwie tę wiarę umacnia, a każdorazowe odmawianie Różańca przed Tabernakulum jest odnawianiem żywej więzi z Bogiem Ukrytym.

cd. przy następnym foto...zapraszam :)

dodane na fotoforum: