Obeszłyśmy cały teren i podjęły decyzję: wchodzimy przez najbliższą dziurę. Prędko, byle dalej od uczęszczanej szosy, potem z wyczuciem właściwego kierunku, przez zapadliska, gąszcze i zwierzęce ścieżki.
No i wyszłyśmy tu, na tył zamku.
Już spokojne i nawet z siebie dumne.