Od lat wisiała na drzewie przy szlaku na Ludowym. Nie pamiętam jej nieuszkodzonej.
Wiosną zeszłego roku leżała pod drzewem, krzyż został bardziej połamany, czasza wykruszona.
W tym roku znowu spadła i już nie dała się zawiesić, schowałam ją wewnątrz spróchniałego pnia, aby się bardziej nie zniszczyła i postanowiłam za następną bytnością jakoś umieścić.
Dopiero w domu rozsądnie pomyślalam, że rzecz należy przygotować. Pojechałam, przywiozłam ,starannie umyłam.