Zaraz za schodkami...

Zaraz za schodkami...

znajduje się tablica upamiętniająca rozpoczęcie budowy kanalizacji w Łodzi, oraz druga poświęcona kanalarzom, którzy zginęli na posterunku.
Glossa do przeszłości: Pod koniec XIX wieku Łódź osiągnęła 500.000 mieszkańców, była potężnym miastem przemysłowym ... pozbawionym wodociągów i kanalizacji. Światli ludzie podnosili alarm, aż w 1886 r. gubernator powołał komitet do którego weszli E. Herbst (prezes) L. Meyer, K. Scheibler jr., G. Geyer, I.K. Poznański, R. Biederman, H. Grohmann, J. Kunitzer, M. Silberstein i Sz. Rosenblatt - same tuzy! Nadzieje były, ale fabrykanci się poddali gdy doszło do obliczenia kosztorysu, który wyniósł 5 milionów rubli. Dla orientacji tyle wynosiła wówczas wartość majątku jednego z najbogatszych przemysłowców Juliusza Heinzla (nic wielkiego - kilka fabryk, kilka pałaców). Było to w czasie, gdy prezydent miasta, Polak lecz renegat carski Władysław Pieńkowski odprowadzał olbrzymie sumy z podatków do skarbu cara, zasługując tym sobie na splendory.
Dopiero w II Rzeczpospolitej wykorzystując roboty publiczne podjęto w 1825 r. trud stworzenia kanalizacji (wodociągi rozpoczęto budować 10 lat później). Dokonał tego inż. Stefan Skrzywan - dziś ma niedużą uliczkę w Łodzi, między Wólczańską a Al. Politechniki.