mrocza jez hetmańskie żabka

mrocza jez hetmańskie żabka

Satyra o żabie

Szła sobie nocą żabka przez las,
Szła sobie, szła i płomyk jej zgasł.
Wpadła w panikę żabusia mała,
Bo bardzo strasznie się lasu bała.
Myślała biedna "Co teraz zrobię?"
Lecz żadnych pomysłów nie miała w głowie.
Nagle za drzewem coś głośno trzasło,
Od razu żabcia chwyciła za masło.
Masło powiadam, bo straszna to broń,
Kiedy żaba weźmie we dłoń.
Zmaga się wielce ze swoim strachem,
Lecz musi spojrzeć co jest za krzakiem.
Patrzy, zagląda coś tam się dzieje,
Czy może tylko tak wietrzyk wieje.
Idzie, podchodzi kroczek po kroczku,
I nagle coś ją zakuło w boczku.
Widzi coś czarne się tam szamota,
Całe we łzach i brudne od błota.
Czyżby to bocian, lecz nie podobny,
Łapy są cztery, dziób też za drobny.
Tak się przygląda, wnet myśl jest trwożna,
Przecież to wilczka jest postać groźna.
Pamięta dobrze z książeczki smyka,
Jak groźny wilk kapturka łyka.
Myśli więc szybko co teraz zrobić,
Lepiej dla życia będzie odchodzić.
Widząc to wilczek zaczyna prosić,
Bo tego bólu nie może znosić.
Woła: „Żabciu, żabusiu droga,
Nie odchodź proszę, pomóż, na Boga”.
A żabka rzecze: ”Ja Ci pomogę ,a Ty mnie zjesz,
Bo bardzo groźny jest z Ciebie zwierz.”
A na to wilczek: ”Ja jestem młody, ja żab nie jadam,
Ja jeszcze mleko do gardła wkładam.”
Żabci zrobiło się żal wilczka młodego,
Bo pewnie chciałby wrócić do domu swojego.
Więc żabka mówi: Pomogę Ci, jednak jest sprawa,
Nie potrzebne są za to podzięki i brawa,
Pomożesz mi dojść bez hałasu,
Do domku mego na skraju lasu.”
A na to wilczek: ”Pewnie, że Ci pomogę, bez żadnych zwierzeń,
Ja znam ten lasek jak własną kieszeń.”
Żabka się zgięła, spojrzała srodze,
Bo zobaczyła co wilk ma na nodze.
Zwarła się wielce, otwarła sidła,
A wilk podskoczył jakby miał skrzydła.
Płacze ze szczęścia, dziękuje żabie,
Ze nie wyląduje u kogoś w schabie.
„Do końca życia będę Ci wdzięczny,
Za ten Twój wielki uczynek grzeczny.
Będę twym przyjacielem do końca mych dni,
Gdy będziemy przed domem otworze Ci drzwi”.
I tak ruszyli pełni przyjaźni,
Bez śladu lęku, ani bojaźni.
I tak zmierzali przez kilka chwil,
Aż razem przeszli ze 10 mil.
A gdy już doszli do skraju lasu,
I nie narobili wcale hałasu,
Żabusia rzekła: „Dzięki Ci wilku,
Spotkajmy się jeszcze, po nocach kilku.”
Wilczek się zgodził i poszedł w las,
Bo poczuł, że w końcu śniadania czas.
I tak sobie żyli w zgodzie, przyjaźni,
Bez żadnej kłótni, bez żadnej waśni.
Tak się skończyła historia ta,
W której nie było ni lwa, ni psa.
Jedynie żabka i wilczek młody,

Autor: kampo

jacek7

jacek7 2010-06-30

Pozdrawiam :)

halinam

halinam 2010-06-30

Pozdrawiam i uśmiech zostawiam :)

iriss50

iriss50 2010-06-30

pozdrawiam cieplutko Edwinku...kolezanka piła pepsi ja natomiast za zdrowko i na zdrowko :)

maly52

maly52 2010-06-30

żabka skryła się w cieniu, też jest jej gorąco...pozdrawiam popołudniowo...:)

tajemna

tajemna 2010-06-30

Wpadłam na chwileczkę i ucieka bo nie da się siedzieć .........miłego po południa i wieczorku życzę..........

iza57

iza57 2010-06-30

Fajna żabka...Mnie się jeszcze nie udało ustrzelić:)Miłego popołudnia:)

grajka

grajka 2010-06-30

"Przyroda jest lekarzem dla wszelkich chorób. Hipokrates "

Wszelkie cuda natury są w tej Twojej Mroczy Edwin. Tylko urlop tam spędzać !!! Wspaniałego dnia.

elza100

elza100 2010-06-30

Milutkiego już wieczorku Edwinku ..Fajna żabka i wierszyk:-)

(komentarze wyłączone)