Czy diabeł może być zbawiony i kilka innych pytań...

Czy diabeł może być zbawiony i kilka innych pytań...

https://tygodnik2003-2007.onet.pl/4543,1453746,dzial.html
Ale właściwie pytanie księdza Adama jest jeszcze trudniejsze. Bo on mnie pyta, pyta nas tu obecnych, po co właściwie jest Bóg, po co jest w naszym umyśle, i po co jest religia. Muszę się tu odwołać do czegoś, o czym sam już kiedyś pisałem. Nie potrafię tego zacytować dokładnie, ale rzecz polegała na tym: życie każdego z nas jest porażką. Nieuchronną porażką. Oczywiście są tacy, którzy sobie wyobrażają, że tak nie jest, że są ludźmi sukcesu, że mogą się cieszyć ze swoich osiągnięć i nie potrzebują żadnego wsparcia. Ale ci, którzy ich pychy nie podzielają, a więc my wszyscy, wiedzą, że życie kończy się porażką, a mimo to mają powody, żeby je akceptować. To wiara religijna daje nam akceptację życia. Można wierzyć, że jest jakiś sens w świecie i w jego dziejach, i w naszych dziejach prywatnych – na przekór różnym przeciwnościom życia, przeciw okropności historii.
Nie możemy tego udowodnić w takim sensie, w jakim się udowadnia twierdzenia fizyki albo chemii. A przecież możemy mieć intuicję moralną, która nam to podpowiada, i możemy się tej intuicji nie obawiać. Dlatego religia nie tylko jest ważna, ale wręcz niezbędna do tego, żebyśmy owo poczucie sensu mieli.
*Mamy prawo wierzyć
Ks. Adam Boniecki: – Czy z tego, że jest nam potrzebne nadanie sensu, wynika, że ten sens obiektywnie istnieje? W tytule pytamy, czy szatan będzie zbawiony, ale w gruncie rzeczy mamy wątpliwości, czy szatan w ogóle istnieje. Czy nie jest tylko tworem naszej wyobraźni? W oficjalnym nauczaniu Kościoła niewiele jest o diable. Owszem, niektórzy autorzy, jak C.S. Lewis czy wcześniej Papini, poświęcili mu sporo miejsca; jest on także obecny w pobożności ludowej. Ale kiedy Paweł VI powiedział o istnieniu diabła, właściwie się nie odbiło to większym echem.
Pan Profesor w tej książce się zastanawia, dlaczego diabeł porzucony przez Kościół przeniósł się do marginalnych form religijności. Może woli, żebyśmy myśleli, że go nie ma? A może ateistyczne krytyki, które mówią, że wiara w diabła jest dowodem ciemnoty, powstrzymują współczesnych teologów? A może po prostu – pyta Pan Profesor – ludzkość jest coraz bardziej optymistyczna, więc nie godzi się na istnienie zła, które jest nie do odrobienia?
Dlaczego jednak ludzie nie są zaintrygowani pytaniem, skąd się w świecie bierze dobro? Przecież jego istnienie jest równie zaskakujące, a my ciągle pytamy: skąd zło?
W „Obecności mitu" napisał Pan Profesor, że poza poznaniem empirycznym, poza rozumowaniem, istnieje jeszcze sfera poznawcza, którą także należy traktować poważnie: intuicja. Ale przecież nasza intuicja już nas wiele razy zawodziła.
Leszek Kołakowski: – Chciałbym odpowiedzieć na pytania księdza Adama w sposób przekonujący i dokładny, ale nie potrafię. Bo jeżeli pyta, czy stąd, że mamy takie czy owakie intuicje, wynika, że rzeczywistość jest taka właśnie, to odpowiedź brzmi: „Nie, nie wynika". Jednak mimo faktu, że intuicja może nas zwodzić, myślę, że intuicje odnoszące się do ostatecznego sensu nie są bezpłodne i chociaż nie mają umocowania w naukowych założeniach, nie są również poznawczo jałowe. Przeciwnie – one są dobre i mamy prawo wierzyć, że nie są tylko zgodne z naszymi życzeniami, z naszym mniemaniem, nie są tylko czymś, co nas wspiera i dlatego w to wierzymy (bo oczywiście wtedy nie miałyby żadnego oparcia oprócz naszych życzeń), ale że jest to osobny akt poznawczy. Osobny, to znaczy różny od poznania empirycznego, które ogranicza się do naszych codziennych percepcji i w które wierzymy, chociaż i to również może być kwestionowane i bywało kwestionowane przez filozofów. Nie można zrobić z tego matematyki, chociaż niektórzy próbowali, np. ontologiczny dowód istnienia Boga jest swoistą próbą matematyzacji i jest godne uwagi, że wielki matematyk XX wieku Kurt Gödel napisał parę tekstów na temat dowodu ontologicznego. (...) Ale to też nie jest dowód w takim znaczeniu, w jakim mówimy o dowodach i twierdzeniach matematycznych, mówiących np., że szereg liczb pierwszych jest nieskończony, albo o ostatnim twierdzeniu Fermata, które jest bardzo proste w treści, ale przez 300 lat nie zostało udowodnione, chociaż mnóstwo ludzi próbowało i dopiero parę lat temu pojawił się taki dowód, którego ja nie rozumiem i którego nie można zrozumieć, nie będąc wtajemniczonym w odpowiednie arkana matematyki.
Takich dowodów nie ma w kwestiach religijnych, a mimo to jestem przekonany, że nasze intuicje mają sens poznawczy. Znaczy to, że docierają one innymi drogami do jakiejś prawdy. Ale – zaznaczmy – również z punktu widzenia czysto empirycznego nie można uzasadnić żadnych reguł czy prawd moralnych. One wydają się, i takimi są w oczach ludzi wyznających doktrynę empiryzmu logicznego, arbitralnymi wymysłami ludzkimi albo konwencjami, które są nam do czegoś potrzebne w życiu zbiorowym, ale w których żadnej prawdy – w znaczeniu tradycyjnym tego słowa – nie ma. A jednak wierzymy w nie, kiedy powiadamy np., że złem jest torturować ludzi, albo że dobrem jest pomagać bliźnim w ich nieszczęściach. My wierzymy, że tak jest naprawdę, że to nie jest nasz arbitralny wymysł, który mógłby być zastąpiony wymysłem przeciwnym z równym skutkiem poznawczym.
Wierzę – i nie jestem odosobniony w tej wierze – że dobro i zło nie są wynikiem arbitralnej konwencji, ale są realnymi jakościami ludzkiego świata. Istnieje zatem osobny rodzaj intuicji.
Rozumiem jednak tych, którzy dają wiarę tradycyjnym regułom empiryzmu, w szczególności biorącego swój początek od Davida Hume'a. Można tak myśleć, należy jednak pamiętać, że wówczas nic nie jest prawdą w znaczeniu tradycyjnym. Tenże David
Hume, który przecież, jak sam mówił, szukał prawdy do końca i nie cofał się przed wypowiadaniem sądów, które mogą się wydawać niejednemu z nas dziwne, paradoksalne i niepokojące, został w końcu z pustymi rękoma w swoim poszukiwaniu.
W tym samym sensie, w jakim powiadamy, że nie możemy uzasadnić naszych intuicji moralnych albo religijnych – w tym samym sensie możemy kwestionować jakiekolwiek nasze wierzenia, również wierzenia naukowe, którym przypisujemy co najmniej użyteczność praktyczną, ale o których prawdę w tradycyjnym sensie nie możemy się już kłócić. I taka jest moja niezdarna odpowiedź na pytanie księdza Adama.
*Mamy prawo nie wierzyć
Ks. Adam Boniecki: – Czy można zatem zbudować system moralny bez odwoływania się do transcendencji, do Boga? Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, pytają: czy świat budowany przez ludzi niewierzących jest rzeczywiście skazany na nieład moralny?
Leszek Kołakowski: – Nigdy nie wolno nam twierdzić, że ludzie, którzy w Boga nie wierzą, są z natury ich umysłowej konstrukcji ludźmi złymi, że nie uznają żadnych reguł moralnych oprócz własnego zysku i pożytku. Znamy przecież ludzi o niezwykle wysokim poziomie moralnym, których życie jest właściwie bez skazy, a którzy w Boga nie wierzyli. Każdy z nas zapewne zna takich i historia pełna jest podobnych przykładów. Przykładem był choćby Giulio Cesare Vanini, któremu za niewiarę wycięto język i spalono na stosie. Był on człowiekiem stojącym moralnie niezwykle wysoko, chociaż nie wierzył ani w Boga, ani w diabła, ani w niebo, ani w piekło. Albo Spinoza, którego nie można nazwać ateistą w znaczeniu takim, w jakim zwykle się używa tego słowa, lecz na pewno nie wierzył w Boga chrześcijańskiego, a do Kościoła rzymskiego odnosił się bez szacunku (wynika to choćby z jego listu, w którym rozprawia się ze swoim byłym uczniem, który nawrócił się na wiarę rzymską i został franciszkaninem). Spinoza był przykładem moralnie wybitnego umysłu i ducha, który wszak nie miał tej wiary, o której mówimy w świecie chrześcijańskim. Miał swoją filozofię oczywiście, w której istnieje Bóg, czyli natura, ale jest to zawiła doktryna, nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. (...) Jeżeli zatem mamy prawo uznawać, że reguły moralne nie dają się umocować bez odwołania do sensu zakorzenionego w wierze w transcendentny byt, to zarazem nie wynika z tego, że ci, którzy w ów byt nie wierzą, stoją od nas niżej moralnie. I nie wolno nam sądzić, że dobro i zło są im obojętne.

doronia

doronia 2009-07-20

wykłady - samo piękno człowieka

dodaj komentarz

kolejne >