to ostatni taki weekend przed sesją. cudowny, ale za krótki
lubię sobie tak odpocząć, żeby teraz móc się w spokoju martwić tym w jak wielkiej dupie jestem.
teraz wiem naprawdę co to znaczy sesja. zimowa to było nic w porównaniu z TYM.
przynajmniej jedną pracę mam już napisaną.
teraz jeszcze tylko 20 stron + pierdyliard ezaminów i zaliczeń.
poza tym jestem zawiedziona brzydotą ich matki. mogli przez te 8 sezonów zrobić jakiś porządny casting i wybrać ładniejszą.