Małe łaciate nażarło się dziś szaleju... :)

Małe łaciate nażarło się dziś szaleju... :)

Biega, jęczy, rumakuje, zaczepia Rudolfa, syczy na Majkela, próbuje podgryzać Iwę w kark, za co oczywiście dostaje bęcki... Lara ma zły dzień.
Mówiłam, że ona myśli, iż jest owczarkiem?...

Dostałam pewne pw, w temacie którego chciałam się wypowiedzieć się publicznie tu.Tak na przyszłość i wszelki wypadek. :)
Kiedyś przeczytałam na pewnym zaprzyjaźnionym forum anegdotę. Zaznaczam - uwielbiam psy, ale ze względu na zafutrzenie obecne w moim domu, nie mogę sobie pozwolić. :(
Niniejszym zacytuję...

Otóż pewien wet obsługuje jedną taką jak ja wariatkę z Danii. Ona ma fioła na tle bezdomnych piesków. Jest Polką, przyjeżdża tu co pewien czas i bierze do siebie psa. Zwykle chorą pokrakę, której tu nikt nie chce.
A potem TAM mu dom znajduje... albo i nie. Wtedy delikwent zostaje u niej.
W związku z czym „zapsienie” ma w domu spore.
Przyjechała ostatnio z mężem - spokojnym, wielkim i jasnowłosym Duńczykiem.
Chłopina nie zna słowa po naszemu, zwykle się tylko szeroko uśmiecha. Tym razem ona wyciągnęła skądś wyjątkowo paskudną mieszankę ratlerka i cziłały. Pies typu „będę się trząsł, a jak mnie wkur... to cię boleśnie ugryzę u twarz”. Ze wszystkimi możliwymi schorzeniami, rzecz jasna.
Przywieźli to cudo do lecznicy.
Wet melduje pieska w lecznicowym komputerze i pyta rutynowo panią:
- Imię psa?
Ona bierze wdech, a mąż-Duńczyk rzuca gromko:
- ŁOSTATNI!!!

Pies został „Ostatnim”, a mąż po angielsku wytłumaczył, że mają sześć pokrak tego typu w domu, a ten będzie JEGO.
I że będzie OSTATNI!
Bo on więcej nie zniesie!!!

Dlatego też uczulam: Mikuś jest moim ŁOSTATNIM mco. Zamiast Lary zaopiekowałam się swojego czasu Kuzco. Lara przydarzyła się niechcąco później i miała być tymczasem. Zakochałam się i stwierdziłam, że ja się na dom tymczasowy po prostu nie nadaję.
Potem wprawdzie nastała era Majkela, ale tylko dlatego, że primo: Maniuś odszedł, a potem przyśnił mi się nakierowując mnie na ogłoszenie Mikusia (kto nie wierzy – nie musi), secundo: Rudolf okropnie tęsknił za bratem i musiałam spróbować, tertio: Miki rozpaczliwie potrzebował domu teraz i zaraz, a ja doszłam do wniosku już wcześniej, że żyć z pięcioma mco się da.

Mimo to i tak uważam, że pięć kotów w domu to dużo. Populacja ponad przeciętną, nie oszukujmy się.
Dlatego też jestem skłonna na odległość pomóc znaleźć kociastemu dom, ale nigdy nie zdecyduję się na przyjęcie kolejnego kota na tzw. „tymczas”, bo wiem, jak to się skończy.
Howgh. :)

dodane na fotoforum:

atiseti

atiseti 2014-01-13

ja w wakacje małam 5 kotów plus dwa setery, rezydenci się obrazili zarówno na nowy narybek jak i na mnie .....kociaki były cudowne ale prędko dałam sobie wytłumaczyć iż musimy im znalezć dom dla dobra nas wszystkich ......
myślę że dwa koty mogą żyć w wielkiej przyjażni, dwa psy też potrafią się kochać, między całą czwórką wspóżycie też będzie się układało wspaniale ale już trzeci kot, czy trzeci pies to już trójkąt itd .....ja to przerobiłam i długo odbudowywałm zaufanie moich marmurków, do domu wchodziły z niepokojem czy tam nie ma jakiegoś kota ..... a moje mają przestrzeć w domu góra, dół no i ogród oraz okolice.
zawsze Cię podziwiałm jak udaje się utrzymać 5 kotów w takiej zgodzie ..... bo każde stworzenie ma inny charakter i inne potrzeby.
Ja cały czas tęsknię za Jackiem i Agatką oraz Felixem ale wiem że zrobiłam dobrze i wszyscy są zadowoleni. Felix ma charakter jedynaka więc byłby nieszczęśliwy w moim sta...

atiseti

atiseti 2014-01-13

a bliżniaki są szczęśliwe bo marmurki ich nie tłuką :))))

tuniax

tuniax 2014-01-13

Wiesz, mco mają specyficzny charakter - to takie koto-psy. Mam dwa w jednym, dlatego tak pokochałam tę rasę. Są zgodne w stadzie (czasem jeden drugiemu przywali, ale to normalne wśród kotów, w każdym razie krew się nie leje), dokocenia odbywały się w spokoju, dogadują się z psami (patrz: Hana moich rodziców), lubią dzieci... Cud miód malina. :)

bourget

bourget 2014-01-14

ech...ja juz nie daje rady zupelnie...ale co mialam robic jak spotkalam te zdychajaca , wyrzucona, zarobaczona po uszy Lucy?
...nikt by jej tutaj nie zabral ..
... tez chcialabym powiedziec "lostatni", ale kocia mama z dwoma maluchami mi nie pozwolila...i tak mam 7 w domu i 3 prawie w domu i ze 30 , ktore dokarmiam...

zabuell

zabuell 2014-01-14

letkie szalenstwo widac jeszcze w goglach....

marrgo

marrgo 2014-01-14

hehehehe... dobre dobre...
ja tez sobie obiecywałam że każdy przywleczony do domu kot to "łostatni" ale chyba coś mi nie poszło... był moment że były cztery... ale na szczęście krótko...
Atiseti... Twoja ferajna z wakacji była super i cieszę się że maluchy (wszystkie trzy) znalazły kochające domki.
Marta... Twój dom byłby ja "nietwój" bez tej niezwykłej piątki
:o)

puszek

puszek 2014-01-14

To wredne, co teraz napiszę, ale uwielbiam czytać, jak Tuniaxik kochany wije się i tłumaczy, dlaczego ma dobre serce i natura ciągnie ją do kotków.........Ja niestety musiałam zaprzestać opieki nad ogoniastymi, tego roku, gdy 8 razy zawędrowałam do szpitala, operacja jedna, druga..........trzecia. Jestem samotna, zero rodziny a przyjaciele wymiękli, gdy proszeni byli zbyt często o pomoc. Nie wezmę już żadnego zwierza, chociaż rozpaczliwie tęsknię do kontaktu z kotem.Nie zrobię kotu tego, że pewnego dnia mnie zabraknie, a on zostanie sam, skazany na przytułek.
Nie wierzę, Tuniax.......że Mikutek jest łostatni.........życie pokaże.......

stachs7

stachs7 2014-01-14

Dziwy jakieś się dzieją czy jak...Otóż obudziłam się ok.3 rano i myśli moje poszybowały do G. czyli do Ciebie.Zastanawiałam się otóż,czy będziesz miała następnego mc.czy 5 to max.Włażę do gara i mam odpowiedź....Ale zarzekała się żaba mułu,znając Twoje serce...

cola82

cola82 2014-01-14

piękne są :))

basia12

basia12 2014-01-14

jakie fajne futrzaki:)

owca47

owca47 2014-01-14

buhahahhahahaha!

aniak68

aniak68 2014-01-14

nigdy nie mów nigdy :)

ragata

ragata 2014-01-14

Oj tam oj tam Marta.. Łostatni.. Toć samo życie pokaże.. Na razie ŁOSTATNI.. My kociarze i psiarze oraz 2w1.. Tak jak ja i wielu tu innych.. świetnie to rozumiemy..

tutejsz

tutejsz 2014-01-14

Od zawsze marzyłam o kocie. W końcu doczekałam się, choć trochę późno - byłam już na studiach. Odtąd zawsze w domu był jakiś kot, jeden, czasami 2. Były wychodzące, więc najczęściej nie wracały. Aż poznaliśmy rasę norweski kot leśny. Mój mąż tak się zachwycił, że kupił kotkę, naszą wspaniałą Kirę i założył hodowlę. A mieliśmy wtedy 2 kotki w domu, Maksię i Sidrę. Po pół roku odeszła moja ukochana Maksia - znów były 2 koty. Nie na długo; Kira urodziła swoje pierwsze kocięta (3) i dom się zakocił, biegało po nim 5 kotów. Jeden kociak znalazł nowy dom, 2 zostały z nami: Ari, bo chcieliśmy mieć w domu dziecko Kiry i Atana, bo tak długo nikt się nią nie interesował, ze dostałam ją od męża na Mikołajki :-)! Po ponad roku Kira znów miała kocięta - tym razem 4; więc kotów zrobiło się 8!!! No nie powiem, było to odczuwalne, ale też ile było z nimi radości! Jakie pociągi pędziły przez dom! Kociaki podrosły i w odp...

tutejsz

tutejsz 2014-01-14

Oj, do licha, nie zamieścili całego komentarza! No to szybki c. d.:
"Kociaki podrosły i w odpowiednim czasie poszły do ludzi - oprócz Barsy. Jest tak śliczna, że zostawiliśmy ją sobie .... I przez prawie 3 lata mieszkało z nami 5 kotów, mniej wiecej w zgodzie. Na pewno znaczenie miało to, ze są rodziną, oprócz Siderki, która w tym towarzystwie jest najstarsza - ma ponad 13 lat. W listopadzie odeszła Kira - bardzo nam jej brakuje, koty przez miesiąc zachowywały się tak jakby ich nie było. Dopiero od Sylwetra zaczęły się zachowywać po dawnemu. Nie szukamy piątego kota - Kira i Maksia są nie do zastąpienia; a może kiedyś znajdzie się na naszej drodze kot, którym trzeba będzie się zająć.... "
Dom bez kota jest pusty; ale lepiej żeby było więcej niż jedno, najlepiej troje. Wtedy, jeśli któreś odejdzie, to nie robi się przeraźliwa pustka nie do zapełnienia.....

newra

newra 2015-01-12

I tak Cię odziwiam Kobieto!

dodaj komentarz

kolejne >