Dotyk Jezusa

Dotyk Jezusa

Miałam problemy w szkole. Pomyślałam sobie wtedy o Bogu.
- Muszę się modlić! Bez Boga nic w życiu mi się nie uda. - stwierdziłam.

Po konsultacji z moją katechetką, pojechałam na nocne czuwanie do Jarosławia. Generalnie są to modlitwy w każdy pierwszy piątek miesiąca o uzdrowienia i uwolnienia, aczkolwiek ,dlatego, że byłam już tam kiedyś, wybrałam to miejsce.

Zainteresowałam się tym, co się tam dzieje. Jezus jest obecny podczas tego czuwania, uzdrawia ludzi, uwalnia od szatana ( byłam świadkiem takiego uwolnienia, młoda dziewczyna wrzeszczała na cały kościół). Zaczęłam jeździć co miesiąc. Byłam zachwycona tamtejszymi księżmi, spowiedziami, z których wychodziłam ze łzami w oczach.. Cudownie się czułam w gronie ludzi, śpiewających, tańczących i klaszczących na cześć naszego Zbawcy. Wsłuchiwałam się w konferencję księży, również i w modlitwę języków, która mnie fascynowała.

Gdy po raz już szósty byłam tam, od samego początku nie czułam się dobrze. Kręciło mi się w głowie, na domiar złego, co jakiś czas nie mogłam złapać oddechu, co pozostało mi po mojej dziecięcej astmie.

W pewnej chwili, ksiądz egzorcysta wypowiedział słowa, których nie zapomnę NIGDY:

"Pan Jezus podchodzi teraz do osoby, która ma problemy z oddychaniem"

Więcej nie pamiętam, ponieważ poczułam mocny ucisk w okolicach klatki piersiowej. Zaczęły mnie przeszywać dreszcze. Uklękłam. I .. rozpłakałam się.., choć nie chciałam,po prostu nie mogłam przestać. Cały czas łzy spływały mi po policzkach. Po tym wszystkim, bardzo głęboko wciągnęłam oddech i udało mi się bez problemu.. Czułam się tak, jakbym była pusta w środku, taka wolna i szczęśliwa.Cały czas były przy mnie moje przyjaciółki, które trzymały mnie za rękę i przeżywały to wraz ze mną. Dziękuję WAM !

Jakoś dojechałam do domu, lecz myśl o tym, co się wydarzyło nie dawała mi spokoju..

Dopiero tu uświadomiłam sobie, że .. Jezus mnie dotknął! Jezus przy mnie był, Jezus mnie w jakiś sposób uzdrowił..

Teoretycznie Jezus był w moim życiu obecny, aczkolwiek chodziłam do kościoła, bo.. chodziłam. Tak, po prostu..

Jednak teraz.. teraz jest inaczej. Teraz wiem, że Jezus Chrystus, nasz Pan, jest cały czas, na okrągło przy mnie, kocha mnie i chcę abym i ja kochała Jego. Zmieniłam się, pod każdym względem.

Nie oznacza to jednak, że nie czuje pokus szatana, wręcz przeciwnie.

Kusi mnie do tego by, tak jak inni, sięgnąć po alkohol, czy zrobić jakieś inne głupstwa, ale trzymam się mocno! Na mojej szyi wisi medalik Najświętszej Panienki, na palcu noszę koronkę.Zawsze, gdy ktoś mnie namawia do złego, chwytam się tych świętych rzeczy, i to mi pomaga.W moim sercu czuję radość i uwielbienie.

Zakochałam się w Jezusie na nowo, z całych moich sił i z całej mojej duszy!

Jest On moim Przyjacielem.

Kochani, wszyscy, którzy to czytacie, opierajcie się na Bogu! Wszystko swoje problemy kierujcie do Niego poprzez modlitwę! On na prawdę wam pomoże. Jest naszym Ojcem, my Jego dziećmi, kocha nas, a my kochamy Jego. Dlaczego więc ranimy Go naszymi grzechami ? Przez naszą słabą wolę! Nie dajcie się szatanowi. Jest silny, ale my - dzięki modlitwie, możemy być silniejsi!

Niech będzie chwała Jezusowi, teraz i na wieki wieków!

Bóg zapłać.




Edyta, lat 15.

dodane na fotoforum: