Duch pieszej pielgrzymki .. :))) "anioły"

Duch pieszej pielgrzymki .. :))) "anioły"

to się nazywa <kryzys> , on teraz lezy :) niektórzy nazywaja to tez <foch!> czasami z przytupem.. Każdy musi(?) chyba tak, to przejść - kryzys - To walka z samym soba i z własnymi słabościami, zmęczenie fizyczne, psychiczne, brak domu, oderwanie od dotychczasowego <wygodnego i poukładanego> świata, inni ludzie mający swoją wizję na to co Tobie akurat teraz jest potrzebne, trudne warunki i niepewność tego co przed nami.. Zawsze jest oki, ale (!). Się myśli. Najważniejsze walki toczymy ze sobą i we własnej głowie! W pewnym momencie masz już dość. Przytulenie wtedy i druga osoba obok, czyni cuda! Wiem, też przeszedłem (a uważałem, że mnie to nie dotyczy i nier dotknie). Jednych kryzys dotyka na samym początku, innych w środku a jeszcze innych na końcu. Mnie dopada 4 dnia.. Dzielnie z tym staram sie walczyć, jest różnie. Czasami ludzie przyjmujacy nas na obiad, nocleg dzielą się czasami tym co maja najlepszego. Czasami przyjmuja nas w domach, które są po prostu biedne. Wtedy dziwnie się czujesz. Ogromna wdzięczność jak się budzi, zdumienie i szacunek a także smutek, że ludzie pomimo warunków w jakich zyją, darzą Cię tym, czym mogą. Sercem. To niezwykłe jest, nie przekażą tegfo słowami. Takie zdarzenia ogólnie uczą pokory.

Aniołami są ci, którzy promieniują dobrem. Ich pojawienie się wnosi radość, dobro i piekno w zycie. To, co było umarłe, powraca do życia, jawi się cząstką radości raju. Oni właśnie są prawdziwymi ludźmi, z ciała i z krwi, im zawdzięcza świat swoją równowagę. W zetknięciu z nimi, odczuwa sie odrobine tej niezgłębionej tajemnicy Dobra, które poprzez wszystko zmierza do człowieka. W nich żyje odczuwalna Miłość, która pragnie cię objąć, kiedy masz problemy i jesteś bezradny. Ci ludzie posiadają jakby niewidzialną, lecz bardzo wyczuloną "antenę", która przechwytuje sygnały wołających o pomoc, wzbudza natchnienie, a nawet rodzaj wewnetrznego nakazu, przyjścia do potrzebującego z pomocą, z radą i dobrym słowem.
Takiemu człowiekowi powiesz: "Ty jesteś moim ANiołem". Obojętne, czy to mężczyzna, czy kobieta. Wiek, ani pochodzenie też nie grają tutaj roli. Doświadczasz ludzkiej dobroci, a to jest zawsze wspaniałe, bo rozjaśnia horyzonty smutnego życia, usuwa zmartwienie, dodaje otuchy w zwątpieniu.
Owi "aniołowie" nie przychodzą na zamówienie. Zjawiają się nieoczekiwanie. Niekiedy ledwie zauważeni, wskazują ci drogę i znikają. W swoim życiu spotkałem wielu takich "aniołów".
Bywa, że zatrzymują się na środku ulicy, wychodzą spośród gromady ludzi, podają pomocną rękę, rozwiązują problem i znowu znikają we wirze ulicy, bezimienni, nieoczekujący podziękowania.
Bogu dzięki, że tacy "aniołowie" są jeszcze na naszej ziemi. Niestety, jest ich jednak stanowczo za mało. Stąd tyle zła, tyle nieszczęścia i biedy wokół nas. Dzisiaj Pan Bóg szuka "aniołów" wśród ludzi.

Bądź jednym z takich "aniołów". Patrzysz w tej chwili na jednego z nich.. :DD

Ja jestem jego świadkiem .