w czwartek rano,gdy Wy bedziecie jeszcze smacznie spać,nas..."poniesie" ; )
...wpierw "do Paryżewa",lot niespełna dwugodzinny
a potem...niemal dziesięć godzin nad Atlantykiem...
...ale dzięki "obrotowi planety",zdążymy jeszcze na hotelową koację !!! ; )
jutro sie pożegnam i wskażę dokładną lokalizację naszych,listopadowych wakacji
...no to...nocki dobrej i do jutra : ))))