To, oczywiście, nie są irysy. To muzykanci mrówkowi

To, oczywiście, nie są irysy. To muzykanci mrówkowi

Których przywieźliśmy z Teksasu. Do dziś pamiętam jak na lotnisku prześwietlili nam walizkę i nadziwić się nie mogli, że wieźliśmy w niej kamienie.