Kiedy byliśmy tu z moimi Rodzicami i rodzicami naszej koleżanki. Jej mama miała w kieszeni batonik z fistaszkami. Zupełnie bez ostrzeżenia maleńka wiewiórka wspięła się " babci Zosi" po nodze i bezceremonialnie chciała wejść do jej kieszeni! Pisk, zaskoczenie i śmiech. "Babcia" przykucnęła i powolutku wydłubała wszystkie orzeszki z batonika. A mały terrorysta przestępował tylko z łapki na łapkę czekając na więcej.
PS. Sprawdziłam właśnie jak zwie się taka wiewróreczka po Polsku. To pregowiec amerykański, jak się okazuje. Kto oglądał kreskówkę z Donaldem produkującym masło orzechowe, może pamiętać te sympatyczne zwierzątka. Bywają i u nas, latem delektując się pomidorami i podgryzając co się da.