\"Mroczne jesienne popołudnie.
Zjedliśmy obiad.
Siedzę w fotelu, Wiktor leży na tapczanie.
- Już wiem, dlaczego jest mi źle... - mówi.
- No?
- Bo zabrakło mi natury.
- Czego ci zabrakło?
- Natury... Borów, rzek, pól. Osiemnaście lat nie widziałem bociana!
Pauza.
- Wcześniej czy później muszę wrócić do źródła.
- Ale gdzie to jest?
- Tam, skąd przyjechałem.
Pauza.
- Muszę wrócić do źródła, bo przecież nie po to kładę się spać, by sny o wolności przerywały mi rozklekotane tramwaje.
Pauza.
- I nie po to mam płuca, by je gwałcić fabrycznym dymem.
Pauza.
- Muszę wrócić do źródła, bo nie po to mam oczy, by je drażnić widnokresem z betonu.
Pauza.
- I nie po to mam serce, by mi pękało na środku pustej ulicy milionowego miasta.
Pauza.
- Aby żyć, muszę wrócić do źródła.
Pauza.
- Tu, gdzie teraz jestem, świat skończył się już dawno.\"
Jarosław Borszewicz \"Mroki\"
nigdy13 2015-10-21
balsam dla duszy...pokazuj Kasiu, ratuj nas, lecz znuzenie markotna codziennoscia:)))wlasnie tak.....cieplem swiatla i doskonaloscia kolorow:)))
wisko15 2015-10-21
PIĘKNIE TAK JESIENNIE :)