Mleczem zarosły tory kolejki,
która woziła marzenia.
Jak przykurzone, puste butelki
okna stacyjek, bo w nich od dawna
zupełnie nic się nie zmienia.
Czasem coś muchom zabrzęczeć każe,
wiatr ruszy pajęczą siatką,
nie słychać gwaru w dworcowym barze,
po rdzą pokrytych zaspanych szynach
koła nie toczą się gładko.
Już po marzenia się nie wybiera
podróżny z walizką w kratkę,
a ta, co podobno ostatnia umiera,
z wełnistym dymem już się rozwiała
nadzieja - ta głupich matka.
Wiesława Kwinto-Koczan WUKA
meryen 2015-05-03
Świat takich podróży zamknięty bezpowrotnie... Widać tę nostalgię i w kadrze, i w tekście.
missgie 2015-05-07
Moi Dziadkowie mieszkali w budynku stacyjnym, nad kasami:-) spędzałam tam połowę każdych wakacji...to była taka mała stacyjka...dziś nie ma już Dziadków...nie ma stacyjki...ten kadr i ten wiersz przywołały piękne wspomnienia...i marzenia o podróżach...Dzięki!
funiak 2015-05-11
moja wyobraznia zaangazowana......brawo Kasiu!
malgo51 2015-05-12
Wiesz, Kasiu, w pierwszej chwili myślałam , ze to Rytro. Mamy takie podobne zdjęcia z przejazdu kolejowego, tego idąc do kościoła.
beleza 2015-05-12
A uliczka, na której stoisz i fotografujesz nazywa się Via Guglielmo Marconi :))) Pozdrawiam - Marek