O zachodzie
Zmęczone słońce ledwie blask kładzie,
Rdzawo opięte – niczym w opończy,
Barwę różową na wody sączy,
Bordiury tworząc na złotym śladzie.
Złotawe halo rdzenia biel spina,
Lecz sił już niema, by słać promienie.
Niedługo spłynie nisko nad ziemię,
I uśnie słodko – niczym dziecina…
Uwielbiam oną porę spokojną,
W której to ludzie – jak i przyroda,
Skończywszy dzionka kadencję znojną,
Chwilom wytchnienia mogą się oddać.
A potem usnąć w swoim posłaniu,
By dzień rozpocząć – znów – o świtaniu.
. St. Wojnar