Ten pożar 2 września zarejestrowałam. Wierzyć sie nie chce, jak szybko się rozprzestrzeniał. Jednak jeden wóz strażacki wystarczył, zeby ogień opanować.
Przy okazjii opowiem o innym porzarze z ktorym miałam do czynienia.
Moje pierwsze samodzielne mieszkanie. Okres gwarancji na nie się skonczył (to zawsze tak bywa). Impreza andrzejkowa. I jak na złość przy tej imprezie coś z prądem sie dziać zaczęło. Czuć było jakiś dziwny zapch, jakby smarzących się przewodow. Ale nic konkretnego... Andrzejki przy świecach? Czemu nie? Też fajnie, nastrojowo. Muzyki trochę brakowalo, ale impreza i tak się udała. Nazajutrz kłopoty z prądem zniknęły i wszystko wróciło na swoje miejsce. Parę dni później cały dzień poza domem z mężem spędziliśmy. Po powrocie do domu, a właściwie po otwarciu drzwi do mieszkania zaniemówiłam. Całe mieszkanie wypełnione było czarnym dymem, a w szafce licznika elektrycznego widać było czerwoną poświatę. Zamknęłam drzwi i na dwór wyszłam, małżonek wskoczył do samochodu i po straż pożarną pojechał - niedaleko było. Strażacy przyjechali, ale zanim do akcji wkroczyli trzeba było odciąć zasilanie elektryczne całego budynku. Wszysycy bez światła zostali, a że wymiennikownia też elektryką się żywiła to i krążenie ciepłej wody w grzejnikach ustało. Strażacy ustalili, że pożar zaczął się na naszym piętrze, w szybie elektrycznym (przed licznikiem energii) i szedł w dół. Izlolacja te ogromne ilości dymu dawała. sama akcja gaśnicza bardzo interesująca była. Po raz pierwszy w życiu widziałam jak instalację eklektryczną wodą gaszono (przypominam, że w tym momencie już nie dostarczano do budynku energii elektrycznej). Wodą z łazienki czerpaną zalewano szyb elektryczny. W pewnym momencie strażacy się zorientowali, że prysznic z łazienki sięga do szafki licznikowej i tylko mi jeszcze tacę na pół zgięłi i taką "rynną" wodę z prysznica kierowali do w/w szybu.
Wspomnę jeszcze tylko, że sąsiada piętro niżej nie było w domu, więc do niego przez balkon (z mieszkania obok) wchodzili. Dobrze, że miał lufcik otwarty, bo pewnie by mu drzwi sforsować musieli. A wejść tam musieli zeby sprawdzić, czy ogień sie do mieszkania nie przedostał.
Jakie straty w wyniku pożaru miałam? W sumie niewielkie. Spalony licznik energii elektrycznej, spalona instatacja elktryczna w kuchni i przedpokju, zgięta taca, zasłony i firany tak osmolone dymem, że nie dały sie doprać. Ściany (szczególnie przy oknach) też siwe od dymu.
Po tym zdarzeniu przez dwa tygodnie legalnie prąd z klatki schodowej czerpałam. Tyle czasu czekałam na ekipę budowlaną, która przyszła usunąć skutki pożaru. Ale to już oddzielna opowieść bo też jest co opowiadać!
I jeszcze filmik z kacji gaśniczej na zdjęciu zarejestrowanej:
https://youtu.be/nF6wxS3dA3g
dodane na fotoforum:
flossy 2011-09-07
Zdjęcie niesamowite...
ale przeżycia miałaś jak w filmie grozy...świetnie to Helenko opisałaś:)
pozdrawiam i spokojnego wieczoru , z daleka od takiego ognia...zyczę:)
monik 2011-09-07
wow,ja szok przeżyła bym Helenko.....6 lat temu moja sąsiadka się spaliła,to przerażające.....miałaś wielkie szczęście Helenko.....
laurea 2011-09-07
Pożar to katastrofa!..ale Oni-strazacy
zawsze robili na mnie wrazenie...dziękuję Im że są:)
tersa1 2011-09-07
Do strażaków mam zaufanie...a Twoja przygoda z ogniem bardzo przykra/u mnie w mieszkaniu zawiesił się gong przy drzwiach..dobrze,ze byliśmy w domu i zauważyliśmy co się dzieje/ Pozdrawiam.:))
danaka9 2011-09-07
Oj Helenko toż to straszne przeżycia i dobrze,że straty tak niewielki,a pożar to żywioł...
nutka 2011-09-08
Lubię ogień ...ale tylko jak smażę kiełbaski nad ogniskiem....nie chciałabym nigdy doświadczyć takiego żywiołu....Pozdrawiam cieplutko,słoneczka i uśmiechu życzę..