Ogień

Ogień

Ogniem zbawiona

Krzyk słychać pośród płomieni
Unicestwienie złego
W makabrę zapatrzeni
Nikt nie pyta dlaczego.

Łuna się wzbija pod niebo
Świst lecących kamieni
Dzień sądu ostatecznego
Dzisiaj, tutaj, na ziemi.

Wszak kury wyzdychały,
Sąsiadka zachorowała,
Krowy znów mleka nie dały
To ona zaczarowała.

Na stosie wiedźmę spalić!
Ofiarę ze złego uczynić,
Jej duszę trzeba ocalić
Nikt nas nie będzie winić.

Cóż z tego że młoda i piękna
Że z twarzy jej bije niewinność,
Załóżmy żelazne pęta
Dziś czyńmy swoją powinność.

Niech pierwszy rzuci kamień
Ten kto jest bez winy,
Pomodlimy się dla niej
Ogniem ją oczyścimy.

Ostatnie dał ksiądz święcenie,
W ekstazie tłum wiwatuje
Wydała ostatnie tchnienie
Nikt jej tu nie żałuje.

Noc ma się ku końcowi
Złowieszczo szumią drzewa
Wracamy do swoich domów
Popioły wiatr rozwiewa

Złocą się pola pszenicy
Gdzieś we wsi padła krowa
Szukajmy znów czarownicy
Czas zacząć łowy od nowa...