Pewna kaczka miała sraczkę
więc pobiegła do kaczora
co się uczył na doktora
mówiąc - robię za sprzątaczkę
i od wczoraj jestem chora.
Mop i wiadro z rąk mi leci,
a gdy chcę zamiatać śmieci
i powrzucać je do wora
to już mam pełniutkie gacie.
Niechaj doktor mi pomoże,
jakieś proszki, szpital może?
A pieniążki kaczko macie?
- spytał kaczor bez żenady
bo jak nie, to idź do diabła.
Tutaj kaczka nieco zbladła
A bez kasy nie da rady?
- zapytała drżącym głosem.
Mowy nie ma, szkoda gadać,
nawet cię nie będę badać,
ani płakać nad twym losem.
Oj kaczorze, bądź człowiekiem
nie odmawiaj mi w potrzebie
Bóg ci to nagrodzi w niebie,
wspomóż kaczkę jakimś lekiem.
Może babo masz i rację
ale na nic twe biadania
nic dziś nie masz do gadania
- mamy już prywatyzację.
P.s. Niedawno wróciłem z Częstochowy.
jairena 2011-12-01
Można wręcz udławić się moralnym kacem na te dylematy kacze.
ptaszak 2011-12-01
Na sraczkę to już skończyły się kontrakty z NFZ. Zostały tylko na schodzące paznokcie i kwarcówkę na pryszcze! :-)