dialogi na cztery nogi cz. 1

dialogi na cztery nogi cz. 1

Oto, proszę Państwa miś.......polarny, jeden z dwóch braci, którzy przyjechali do warszawskiego ZOO z Norymbergi. Zapowiadają się na jedną z największych i najsympatyczniejszych atrakcji .
Kochani, z licznych wizyt w ZOO, przynosiłam zawsze rozmówki z innymi zwiedzającymi. Pomyślałam, że może warto zachować je dla potomności........
Będą umieszczane po każdej wyprawie do ZOO, w cyklu - dialogi na cztery nogi.
Oto część pierwsza :
Miejsce - wybieg dla niedźwiedzi polarnych, czyli betonowa wyspa, okolona sporym basenem z wodą.
Osoby ; Puszek oraz Dama w różowym, lat ok. 25

Dama dzierżyła w rączce z bezbłędnym manikiurem mega torbę z chipsami Lays i z wdzięcznym chichotem wrzucała je do wody w basenie.

Puszek ; Przepraszam, co Pani robi ?
Dama : Karmię niedźwiedzie
Puszek : Jak one mają najeść się takim małym chipsem, nie wolno karmić zwierząt w ZOO.
Dama : Co mi tu Pani będzie zabraniać, ja mogę robić, co chcę
Puszek : Tu obowiązuje regulamin, a Pani zanieczyszcza wodę w basenie
Dama : Jak będę chciała, to zaraz Panią wrzucę do tej wody, Pani większa od chipsa, to niedźwiedzie się najedzą !
Puszek : ...............zaniemówiła.........

I co Wy na to ?

dodane na fotoforum:

atiseti

atiseti 2013-05-05

o jaki śliczny miś ...jak z bajki :)))

owca47

owca47 2013-05-05

co za p...zda!

asiao

asiao 2013-05-05

Gdyby glupota mialą skrzydla, to ta pani bylaby orlicą.
Misio jest ...wart odwiedzenia ZOO :))) i to nie raz!

bourget

bourget 2013-05-05

..a ja na to, ze Puszek nie powinien zaniemowic...powinien wezwac jakas straz ...a tak babsko poszlo sobie dumne z siebie.

magtan

magtan 2013-05-05

Jak taki duży pluszak :)
Rany! Powiedz, że ten dialog to żart...

magtan

magtan 2013-05-05

Za szybko mi się wysłało... Pisałam Ci kiedyś, że jako dziecko odwiedzałam chorzowskie ZOO "od tyłu" i pamiętam te leczone po takich dokarmiaczach zwierzaki :( Zapadł mi w pamięć małpi dzieciak, jak bardzo cierpiał oderwany od rodziny i jak tulił do siebie małą laleczkę :(
Już w Krakowie, kiedy syn był mały i częto odwiedzaliśmy nasze ZOO, zawsze robiłam afery, jak widziałam karmiących. Mogę być wariatką, trudno, nie będę się powstrzymywać!

achach5

achach5 2013-05-06

..........zaniemówiłam !

rozi09

rozi09 2013-05-06

Co za historia....ręce opadają...
Ta paniusia zamiast mózgu ma orzeszka...
Różyczko miałaś Ty nerwy na wodzi .
Ja bym jej tak dokopała że róż by jej zbladł a tipsy wywinęły się w drugą stronę...

lilka13

lilka13 2013-05-06

powiem krotko, glupia ze specyficznym poczuciem humoru ;))))
puszku zawsze mnie szlag trafia jak dzieciaki i starzy dokarmiaja zwierzeta w ZOO, paluszkami, cukierkami i innym gownem... mamuska sie cieszy , bo dziecko jest chwilke spokojne a opowiedziec o zwierzaku dziecku byloby lepsze, rece opadaja !!

dodaj komentarz

kolejne >