Było sobie drzewo...

Było sobie drzewo...

Było sobie drzewo....
Nie jakieś szczególne, takie zwykłe. Przebyło tę samą drogę co inne drzewa. Najpierw było nasieniem; potem pędem; potem młodym drzewnym podrostkiem; aż wreszcie stało się właściwym drzewem. Nie miało łatwej młodości. Chuligani, burze, robactwo. Ale doczekało dorosłości i miało się całkiem dobrze.
Zasysało dwutlenek węgla i dawało tlen. Piło z ziemi wodę i sole mineralne. Fotosyntezowało i dawało schronienie ptakom. Pożywienie owadom. Było wzorem drzewa. Miało wszystko, tak jak inne drzewa. Powykręcane śmiesznie konary, na które lubiły się wspinać dzieci. Bandę zielonych liści, które po prostu były. Miało wszystko w normie. Nie potrzebowało dużo, choć dużo dawało z siebie.
I Matka Natura postanowiła wynagrodzić to drzewo. Dać nagrodę za jego trud i bezinteresowność.
Dała mu rozum, by mogło pomyśleć i być dumnym. By mogło cieszyć się życiem i cudem abstrakcyjnego myślenia.
Ale drzewo nie dziękowało za ten dar. Nie wychwalało mądrości Matki Natury. Nie rozrosło się, gdy już wiedziało jak jest wspaniałe. Wręcz przeciwnie, zaczęło usychać.
Traciło swe liście. Kora już nie była tak elastyczna. Drewno już nie miało swojej dawnej soczystości. Konary schyliły się żałośnie do ziemi. Drzewo, ponieważ już mogło, zadało sobie pytanie.
Po co?
Dalsze myśli zeżarły je od środka.
Matka Natura już nie popełniła kolejnego błędu.
Ale kto wie jak eksperymentuje na nas???

dodane na fotoforum:

ma1ma

ma1ma 2013-12-30

wspaniała całość...pozdrawiam Lucynko wieczorkiem...

krycha2

krycha2 2013-12-30

Trafne przemyślenia...i drzewa i nasze...dobranoc Lucynko...

dodaj komentarz

kolejne >