Fota beznadziejna, ale...

Fota beznadziejna, ale...

..ale wrzuciłam ją, bo bardzo dobrze mi się kojarzy! A mianowicie z konfą sylwestrową, która trwała 4 dni (31.12.09 - 3.01.10). Było genialnie! Już 4 dni przed wyjazdem wiedziałam co ze sobą zabiorę^^ 31.12.09r (czwartek): O 7:10 Sasha, Grażka, Jawor, David i ja spotkaliśmy się na peronie w Żyrardowie. O 7:25 mieliśmy pociąg bezpośredni do Wisły. Jechaliśmy około 6 godzin. Mieliśmy do przejścia jakieś 4km. Po drodze wstąpiliśmy do pizzerii. Ale nieważne. Jak szliśmy do celu to chłopaki rzucali w nas śnieżkami i ja jedną "torpedę" złapałam w ręcę, ale przy tym trochę jej zjadłam, bo się rozbryzgnęła ;) Śmiali się ze mnie. Na miejscu poznałam pare osób. Było też wielu znajomych. Grażka, David, Jawor, Noemi, Szymon, Dominika i ja prowadziliśmy uwielbienie (śpiew dla Boga). Później były gry i zabawy. 01.01.10r (piątek): Dziś graliśmy w UNO. Najpierw całą grupą, ale później grałyśmy tylko ja i Sasza. Dosiadł się taki kolega (nie znałyśmy go) i puścił taką fajną piosenkę! (Nefre - Droga). Dzień generalnie był udany :) Do północy graliśmy w UNO: ja, Dawid (ten chłopak co się dosiadł), Rafał, Przemek i Szymon. Świetnie było! ^^ 02.01.10r (sobota): Dziś po wykładzie wszyscy poszliśmy na zewnątrz, żeby zrobić grupowe zdjęcie. Po zdjęciu w kilka osób zaczęliśmy się ślizgać na 2metrowej ślizgawce. No i z tej ślizgawki zrobiła się 20metrowa ślizgawka ;P Po kolacji Sasza, ja, Przemek, Rafał, Tadek i Dawid poszliśmy na zewnątrz, żeby się rzucać śnieżkami. Byłyśmy całe mokre! Poszliśmy na ślizgawkę. Już po 15min. byli z nami wszyscy ludzie z konfy. Były taaakie jazdy! Zaliczyłam z 30 gleb^^ Ale byli i tacy, co mnie trzymali, żebym się nie przewróciła i Ci sami też jechali przede mną i się specjalnie przewracali, żebym ja się przewróciła. I od tego mam dwa ogromne siniaki na kolanach, biodrach i rękach ;P Przed północą Sasza, Szymon, Dawid, Rafał, Filip, Przemek i jeszcze jeden kolega poszliśmy do pokoju na górę grać w UNO. Było jak zawsze śmiesznie^^ Około 00:40 przyszedł Witek i nas rozgonił ;) Po 5min wróciłam niby po karty, ale tak na serio poszłam się umówić za ile przyjdziemy ;p No więc umówiłam się z nimi, że przyjdziemy za jakieś pół godziny a może trochę dłużej. Kiedy wychodziłam to jeden z nich "a będziecie w pidżamach?" Haha. Myślałam, że padnę ze śmiechu^^

Siedzę z Saszą w pokoju i nagle wchodzi dziewczyna i się jej pytam czy siedzi ktoś na korytarzu i odpowiedziała, że nie, więc szybko poszłyśmy na górę i grałyśmy w kenta z nimi. Byłam w parze z Saszą. Mieliśmy takie fazy jak mało kto i kiedy! Haha. Ze wszystkiego były brechty. W sumie nic dziwnego, skoro przedtem Rafał puścił bąka. Po jakimś czasie lider kazał nam się już rozejść, bo chciał spać, więc wszyscy przenieśliśmy się do drugiego pokoju chłopców... Czyli byłam ja i Sasza + około 15 chłopaków i graliśmy w kenta. Znowu były ostre fazy^^ Ja z Szymonem mieliśmy taki znak, że sobie po prostu mówiliśmy "Marta mam kenta" i wtedy ja mówiłam "kent" i na odwrót. I tak był hałas, więc nikt nie słyszał ;p I raz byłam tak zdezorientowana, że jak Szymon powiedział mi, że ma kenta to musiałam szybko powiedzieć "kent" i wyszedł mi jakiś "kąt". Haha. Znowu zlewa była niewąska ;D Potem graliśmy cały czas w gry różne, gadaliśmy, słuchaliśmy cicho muzyki. W pewnym momencie (około 2 w nocy) usłyszeliśmy jak liderzy idą już spać, więc ja z Saszą szybko poszłyśmy schować się pod łóżko, a potem oni nie chcieli nas spod tych łóżek wypuścić. Haha^^ Jak już wyszłyśmy to takie sobie gadaliśmy o różnych głupotach i Daniel już spał. I on nagle się obudził i pyta "Marta, masz stałe łącze?" to ja na to "noo.. tak", a on "no to dobrze" i poszedł spać dalej. Haha. Dziwne to było, ale spoko ;D Około 4 nad ranem Dawid i Przemek gdzieś przedali. Wrócili po dziesięciu minutach z ciastem. Mniam. ;] Byłam taka głodna ;D Za chwilę Przemek, Dawid, Rafał i ja poszliśmy na dół do kuchni po coś do jedzenia ;D Chłopaki wyjęli z szafek delicje, ciasteczka jakieś i ułożyli na talerzyku. Oporządzili się jak u siebie^^ Ja zorganizowałam jakąś herbatę i sok i poszliśmy na górę z tym wszystkim. ;] Ustaliliśmy, że o 6:00 idziemy na ślizgawkę ;D

Chwilkę po 6:00 wyszliśmy po cichu na zewnątrz. Wyszło 5 osób, bo reszta wymiękła ;p W nocy padał śnieg cały czas, więc ślizgawka była cała zasypana, więc odśnieżyliśmy ze dwa metry tylko. I ustawiliśmy się wzdłuż niej, bokiem do siebie (Ja, Dawid, Szymon, Przemek, Sasza - w takiej kolejności) i bawiliśmy się tak, że swoich "sąsiadów" muszę przewrócić podjeżdżając na ślizgawce mocno nogą w ich nogę i uderzając w nią. Zaliczyłam z 5 gleb, a Dawida tak załatwiałam, że leżał ze 13 razy^^ Śmiesznie było. ;] Ale po chwili tata Szymona kazał nam wrócić do środka, więc poszliśmy tam, gdzie zawsze były wykłady i na końcu sali rozłożyliśmy się na krzesłach. Kilka osób nie usnęło, ale ja, Przemki, Rafał i Dawid tak. Btw: służyłam jako poduszka dla Dawida. Było mi tak niewygodnie! Ale co tam ;p Czasem trzeba się poświęcić, żeby innym było dobrze :) Po śniadaniu była próba grupy muzycznej, na którą nie poszłam, bo odsypiałam ;) Przez jakieś 2h chodziłam zmęczona, ale potem zaczęliśmy robić sobie wszyscy zdjęcia i było śmiechooowo^^ Wtedy odżyłam ;p

Witek zawiózł nas na peron, gdzie normalnie jedzie się jakieś 10min, ale my jechaliśmy z 40min, bo były takie korki. Jak tylko wysiedliśmy z samochodu, to pociąg był już w peronach i już miał odjeżdżać, ale koleś krzyknął do maszynisty, żeby jeszcze chwilę poczekał. Niedość, że nie wsiadaliśmy z peronu, bo był z drugiej strony i byśmy nie zdążyli to jeszcze opóźniliśmy wyjazd pociagu ;)

W pociągu znowu robiłam za poduszkę i jeszcze niewygodniej mi było, ale trudno ;) 6 godzin jechaliśmy :)

WIĘC TAK: Wyjazd uznaję za udanyy!!!!

Kocham.? Chyba tak. <3

dodane na fotoforum:

lukeu07

lukeu07 2010-01-07

Ten sznur w tym miejscu wygląda dość niepokojąco...

medlay

medlay 2010-02-14

:)

dodaj komentarz

kolejne >