Mimo płochliwości żurawi, skupionych w dużych stadach i konieczności zachowania dystansu, lubię je obserwować, szczególnie gdy krążą na niebie.
Najpierw słychać ich klangor. Te z ziemi odpowiadają, jakby chciały poinformować, że miejsce jest bezpieczne i można lądować. Lecąca eskadra zatacza nad polem kręgi, zagina skrzydła, by obniżyć lot i na koniec wypuszcza "podwozia". Lądowanie przeważnie jest precyzyjne i łagodne, choć zdarza się, że jakiś mniej doświadczony lotnik wpada z impetem na stojące ptaki, ku ich oburzeniu albo musi ratować się machaniem skrzydeł, by nie zaryć się dziobem w ziemi.