Wiedziałam o tym od zawsze, dlatego w czasie naszych wycieczek staramy się mieć oczy szeroko otwarte i najlepiej wkoło głowy. Tym razem to mężowskie okazały się bystrzejsze.
Na hasło: "Bierz aparat i wyskakuj", rozejrzałam się na boki, ale poza zieloną trawą nic nie zauważyłam. Na żwirowej drodze pełno było kamyków i grudek ciemnej ziemi, naniesionej przez koła traktorów. Kamienie mam fotografować??? I to szybko???
Zaraz, zaraz, dwie, a za chwilę okazało się, że trzy brązowe kulki turlają się wprost pod koła samochodu. Już nie pytałam o nic.