***

***

" Wstała i przeciągnęła się.
Leżący na ziemi Krzysztof objął dłońmi kostki jej nóg.
- Zostań jeszcze.
- Nie mogę, muszę wracać. Spotkamy się na kąpielisku.
Za godzinę.
Zwolnił uścisk.
Pobiegła w dół po łące.
Kropelki nocnego deszczu lśniły na źdźbłach wysokich traw
i na kwiatach, których nazw nie znała i wcale nie
chciała znać.
Wystarczyło jej, że są żółte, liliowe, różowe, niebieskie,
że jest ich dużo, że zrywają się z nich motyle, pszczoły,
osy, trzmiele, pijane zapachem ziemi, kosmatych łodyg,
liści podbitych srebrnym meszkiem i ostów sypiących puchem.
Gdy zeszła niżej, zanurzyła się w zapach koniczyny,
porastającej niedawne ściernisko.
Muzyka niewidzialnych świerszczy otaczała ją ze
wszystkich stron, od jeziora powiało miłym chłodem.
Myśl, że wkrótce będzie mogła popływać w szmaragdowej
wodzie, spowodowała przyspieszenie kroku.
Zbiegała teraz wąską drożyną, wzdłuż zagonów ziemniaków,
prosto w kierunku szosy, która ciemnym paskiem asfaltu
odcinała jezioro od lądu.
W czasie tych wakacjii odkryła w sobie szczególną
wrażliwość na zapachy.
Do świata kształtów i barw przybył nowy, ogromnie ważny
składnik, dzięki któremu wszystko stało się pełniejsze,
bardziej plastyczne i namacalne.
Jakże ubogi byłby świat pozbawiony zapachu sierpniowej
mgły, skóry owianej wiatrem, smoły, lakieru, świeżego
drewna, zaoranej ziemi, kurzu zwilżonego kroplami
deszczu, wierzbowej kory, zbutwiałych liści,
nasturcji i czekolady, floksów i kremu do opalania,
siana i oleju do silników...
Każda z tych woni miała tajemniczą zdolność
wskrzeszania wspomnień, każda wiązała się z jakąś miłą
chwilą, z czyimś głosem i ruchem, z treścią wiersza
lub melodią piosenki.
Dzisiejszy ranek miał zapach ciepłej skóry dłoni
Krzysztofa, którymi gładził jej twarz i włosy"

Stanisław Pagaczewski