satis superque

satis superque

nikon d50. co za ulga: nie trzeba nic poprawiac,zeby uzyskac widok,ktory sie mialo przed oczami. troche praktyki, 619 stron instrukcji i dojde do jakiejs wprawy :D.

na wiosne jednak kolejny rozpad zludzen. niektorzy by sie zapewne zgodzili,ze jestem zla kobieta. ci niektorzy nie wysilili sie zbytnio,zeby zweryfikowac swoje sady,ale rowniez do pochopnych ocen i krzywdzacych sadow ludzie maja prawo. czas sie moze jednak przestac odzywac,czas tracic i nerwy. ostatecznie latwiej o dobra ksiazke niz o dobrego rozmowce,o przyjemny krajobraz niz o popoludnie w przyjemnym towarzystwie. moze warto by zmienic przyzwyczajenia i siegac po napisane i oprawione raczej niz pisac i czekac,i rozczarowanym byc,i nie dawac za wygrana,i chciec ludzi koniecznie zatrzymac,nawet jesli nie ma dla tego wlasciwie dobrego powodu...
moze tymczasem przesiaknelam senecjanska makabra,moze wypelnilam wyroki,ktore nieslusznie mi niegdys zasadzono,moze powinnam zalozyc unie polityki nierealnej lub klub dla kobiet,ktore nie urodzily dziecka,gdy go chcialy,a teraz czuja sie winne,bo go juz nie chca,albo moze powinnam szlachetnie otworzyc sobie zyly,albo nauczyc sie nareszcie nie brac sobie do serca mnostwa p%$#!l i powiedziec wszystkim „kochanym” dzieciom,zeby teraz pocalowaly misia w dupe. z pewnoscia powinnam isc do spowiedzi,ale do spowiadania sie w obcym jezyku (co jest jakies nienaturalne samo w sobie) musze jeszcze dojrzec.
jak to mozliwe,ze z tak swietnego materialu na matke powstaje czasem cos takiego jak ja? kiedy to sie stalo,ze zaczelam doceniac swiety spokoj? kiedy to sie stalo,gdy uznalam,ze lepiej miec ksiazke,wygodny materac,koc i kota? ale oto jestem,jaka mnie swiat stworzyl,i mam serdecznie dosyc czucia sie za to winna. bardzo prosze nie miec co do tego watpliwosci,ze jezeli ktos rani,to dlatego,ze i sam cierpi,a takze co do tego,ze nawet z najlepszymi intencjami mozna wyrzadzac najgorsze szkody.
satis superque dixi.