dziecinny raj

dziecinny raj

tamte lata byly jedynymi porami wakacyjnych upalow,ktore szczerze kochalam. wieczory pachnialy duszaca,narkotyczna,przepieknie cynamonowa wonia maciejek,koty przychodzily na sniadania i kolacje,chodzilam po jajka do kurek z dziadkiem,sluchalam muczenia krow,dzwieku,ktory wydawaly krotkie nozki taboretu ustawianego w slomie,i dzwieku strumieni swiezego mleka,kiedy uderzalo najpierw o scianki blaszanego wiadra i zaraz potem (albo od razu) o tafle tego juz udojonego. jaskolki wily gniazda w oborze,a dzieci lapaly zaby w stawie. Marysia wolala do meza: "Kaziu,skoncz no te robote i chodz na obiad".
czytalam PRZYGODY TOMKA SAWYERA i myslalam o wazkich sprawach,wychodzac wczesnym rankiem na romantyczne 'skaly' nad stawem. moze nawet troche zaluje,ze nie zmuszalam sie w pozniejszych latach do jedzenia pasztetu,Babciu...