San Marino...

San Marino...

Wielkie WOW zaczyna się już od momentu,
gdy autobus wjeżdża górskimi serpentynami na wzgórze i wysadza pasażerów na parkingowym placu.
Czytałam opinie, że miasto wygląda jak scenografia teatralna, a nie rzeczywistość.
I coś w tym jest....
w San Marino, można poczuć się jak w innej epoce.

( z cyklu : mój wspomnieniowy maj )
.....................................................

(komentarze wyłączone)