I po strachu...wcale nie było tak tragicznie jak sie obawiałam...Dominika dzielnie zniosła wszystko,najpierw szczepionka do picia-pokrzywiła sie troszku a nim sie obejrzała to już było po szczepieniu(UKŁUCIU)...tylko zdążyła zrobić dziwną mine;)ale cały dzień opowiadała jaka to była dzielna i że niezapłakała...SUPER ;))
PS
Dominika tam szła nie świadoma co ją tam czeka,,,mówiłam jej że p.doktor ją tylko zbada a jak zobaczyła igłe i strzykawkę ,że coś sie szykuje to mówiła :MAMO RATUJ;P