Markowa

Markowa

Cmentarz w Markowej - Grób rodziny Ulmów

Przebieg zbrodni c.d.

Po zastrzeleniu rodziców wśród krzyków żandarmi zaczęli się zastanawiać, co zrobić z dziećmi. Po naradzie Dieken zdecydował, że należy je rozstrzelać. Nawojski widział, jak trójkę lub czwórkę dzieci własnoręcznie rozstrzelał Joseph Kokott. Słowa tego zgermanizowanego Czecha wypowiedziane po polsku do furmanów wryły się głęboko w pamięć Nawojskiego: \"Patrzcie, jak polskie świnie giną - które przechowują Żydów\". Zginęli: Stasia, Basia, Władzio, Franuś, Antoś, Marysia i siódme w łonie matki, na kilka dni przed planowanym urodzeniem. W ciągu kilkudziesięciu minut zginęło siedemnaście osób. Niemieccy zbrodniarze dokonali tej zbrodni własnoręcznie, wykorzystując granatowych policjantów do obstawy.

Po zamordowaniu ostatniego dziecka na posesję Ulmów przybył wezwany sołtys Teofil Kielar, przyprowadzając na rozkaz Niemców kilka osób do grzebania ofiar. Zapytał dowódcę, znanego mu z częstych kontroli w Markowej, dlaczego zamordowane zostały także dzieci. Dieken odpowiedział mu cynicznie: \"Żeby gromada nie miała z nimi kłopotu\".
C.d.n.

oskos12

oskos12 2013-09-19

straszna tragedia tej rodziny i wielu innych pomordowanych przez hitlerowców....niech odpoczywaja w spokoju

rycho2

rycho2 2013-09-20

łzy się do oczu cisną, a przekleństwa na usta, ręce sięgają po narzędzie zbrodni, aby pomścić śmierć tych dzieciaczków i ich rodziców

dodaj komentarz

kolejne >