Ying yang

Ying yang

O ludzie, to był epicki dzień. Normalnie 21 maja, planowany koniec świata. Do końca życia (albo świata) zapamiętam ten dzień. Piotrkowska rano jest fajna, zapoznałyśmy wtedy naszego pierwszego synka z lodem :D Antykwariat podobnoż zajebisty, ale najfajniej było w Bomanie. No, zacieśniłam swoje kontakty z panem sprzedawcą ;> Fantastyczny gość. Dobre poglądy na świat i życie ma ;) Obiecał Żu, że sprowadzi koszulki z Mozartem! ^^ No i nieogar w empiku...
-Mógłbym w czymś pomóc?
-Czy jest jakaś płyta Yngwiego Malmsteena?
-Zaraz sprawdzę.
*gość idzie do komputera, a Kinga z Zuzanną dalej usilnie szukają*
-Ty, znalazłam! A gość nadal nie wie o co chodzi.
*po dziesięciu minutach*
-Przepraszam, a mogłaby pani jeszcze raz podać to nazwisko?

o.O Fejl. Dalej się z niego śmieję :D

I nasz nowy gatunek literacki. Nieogar, na cześć tego gościa ;P \"Malmsteen Yngwie, Yngwie Malmsteen\", \"A od rana u BOMANA!\". Udało się. Nam < 3


Ale nie cierpię pożegnań.


TAŃCZĄCY ZE ŚWINIAMI! < 3