Wedrowka na starowke i ostatni raz prowadzalam ksiecia na smyczy. Tego dumnego setera, ktory od razu trafil do mojego serca...
Pamietam, ze na poczatku bylam troche przerazona i mysle, ze on rowniez. Potem poszlo jak z gorki. Teraz nie wierze, ze nadszedl juz ten dzien. Dzien w ktorym odjezdza do domu.
Bede go kochac zawsze. I bede go odwiedzac:D
Tak wiec glowa do gory.
Niko jest w dobrych rekach i w dobrym kraju wyladuje.:)
Szerokiej drogi.