Może i prawdą jest.Odejść przez nią.

Może i prawdą jest.Odejść przez nią.

-Jak łatwo kogoś zniszczyć?

-Łatwiej niż wam się wydaje.

-Jak z optymisty stać się pesymistą wrakiem człowieka???

-Oto odpowiedzi

Moje życie to jedna wielka egzystencja,
Każdy oddech zadaje mi ból,
Każde słowo zadaje cierpienie,
Gdzieś przeczytałem, że ludzie popełniają samobójstwo, bo nie myślą o bliskich,
Ale to przecież ze względu na bliskich decydujemy się na taki krok,
Bo to oni nas popędzają w rozpacz i to oni, gdy najbardziej ich potrzebujemy odrzucają nas.
Pytają dlaczego a tak naprawdę sami znają odpowiedź tylko nigdy nie mają odwagi tego powiedzieć.

Dlatego pytanie nie powinno brzmieć "Czy samobójcy są samolubni"
Tylko, co bliscy, na których liczyliśmy zrobili by nas powstrzymać.
Bo tak naprawdę każdy liczy na to, że ktoś w ostatniej chwili go uratuje. Przytuli...
Oczywiście nigdy się do tego nie przyznając.

A oto i moja historia:

-odkąd tylko pamiętam rodzeństwo mi dokuczało, że jestem mamy cycek grubas nieudacznik itp.

-w szkole też nie byłem akceptowany gdyż wiecznie się przeprowadzaliśmy,
i zawsze byłem nowy,miałem raz przyjaciela, który mnie wielokrotnie zawiódł a mimo to był nim dalej aż do momentu kolejnej już przeprowadzki. Wtedy wszystko się urwało.

-w nowym miejscu zamieszkania "mała wieś"
(a jak wiadomo na wsi każdy nowy nie ma łatwo)
czułem się bardziej samotnym niż kiedykolwiek.
Po pewnym czasie przestałem wychodzić z domu chyba, że ktoś potrzebował mojej pomocy, ale żeby ktoś mnie odwiedził ot tak...;-(((

I właśnie wtedy straciłem zaufanie do ludzi bo nawet jeśli się komuś zwierzyłem to wykorzystał to potem żeby mnie ośmieszyć nawet własna matka robiła to tak często że przestałem jej zwracać uwagę.
A ja nadal ją kocham!!!!
Prawdą jest że kochamy bliskich ,ale rozumiemy to dopiero gdy odchodzą.
I tak właśnie wkroczyłem w tzw. dorosłe Życie

Jestem sam kompletnie sam mam pracę, w której szef się mnie czepia, choć biorę ją do domu i pracuję po nocach.
Jak na ironię przystało jego ojciec popełnił samobójstwo z powodu właściciela zakładu, w którym pracował, może dla tego stał się taki sam -tego nie wiem?.
W sumie moja wina, bo nigdy mu nie powiedziałem, że to zmęczenie rano to od pracy po nocach.
-mam samochód i mimo że uwielbiam jeździć samochodem zero radości z życia
-dlaczego?
-Bo nie mam, z kim pogadać nikogo, komu mogę zaufać,
Nikogo, z kim mogę gdzieś pojechać, przytulić, zwierzyć, pokochać, nikogo ...
Czuję się jak bym już nie żył.
Czasem jak jadę i widzę ciężarówkę z naprzeciwka odpinam pas i wjeżdżam na lewy pas, ale zawsze prędzej czy później rezygnuję kilka razy naprawdę niewiele brakowało.

-Swojego czasu nazywano mnie wiecznym optymistą, ale gdzie się on podział nie wiem po prostu już chyba się wypalam.
Jestem wiecznie zmęczony i tak zaganiany że nie mam kiedy odpocząć...

-Nie piszę tego dla tych co i tak nie zrozumieją

-Nie dla tych, co będą się naśmiewać

-Nie dla tych co będą dawali komentarze typu -strzel sobie w łep

-Nie dlatych co przeżyli zawód miłośny
- mieli choć tylę szcześcia!!!

-Piszę to bo narazie brak mi odwagi żeby to zrobić i dla tych co stracili bliskich żeby wiedzieli że to nie jest impuls ten problem się nawarstwia od dłuższego czasu a ten tzw. impuls to tylko zapalnik,
ogień który odpala ląd...

-Oto moje życie w telegraficznym skrócie

-Piszę to ku pamięci tych co mieli odwagę to zrobić.

Ps:
DO WSZYSTKICH TYCH CO MAJĄ ZAMIAR SIĘ NAŚMIEWAĆ ŻYCZĘ WAM OBYŚCIE NIGDY NIE PISALI PODOBNYCH SŁÓW JAKO BOHATER OPOWIEŚCI.
BO CHODŻ DZIŚ WAS TO BAWI TO KTO WIE CO SPOTKA WAS JUTRO...



SAMOBÓJCA "wieczny Optymista"