Samymi autobusami człowiek nie żyje...

Samymi autobusami człowiek nie żyje...

19.04.2010 Zajęcia z Mikrobiologii przemysłowej. Na zdjęciu Szalka Petriego z pożywką Hektoen Agar wraz z pięknymi hodowlami bakterii Escherichia Coli oraz Salmonella Enteritidis.

No i jeszcze wierszyk:

W świecie smacznie agarowym, pod sklepieniem szkła pokrywy,
Wieść gruchnęła jak piorunem: "dziś nikt nie zostanie żywy!"
Blady strach padł na bakterie, od pokoleń tu żyjące.
Czy to prawda? Czy możliwe, że to dzisiaj spadnie słońce?
Wszystkie dziko przerażone w kupce razem się zebrały
Jeśli przyjdzie im dziś zginąć będą razem umierały.
Z tłumu wyszedł stary Zaraz i wnet w tę uderzył mowę:
"Kara słuszna dziś was spotka! tę Sodomę i Gomorę!
Pan nasz przeklął was już dawno za hedonistyczne życie!
Sprawiedliwość dziś nastąpi! Z prochu w proch się obrócicie!
Każda w genom ma wpisane: żarcie, ciepło, rozmnażanie.
Nastawienie konsumpcyjne - oto wasze jest przesłanie!
A więc gińcie bezbożnice! - krzyknął Zaraz w uniesieniu,
Po czym rzęski obie złożył i wzrok uniósł ku sklepieniu.
W tłumie szmer się podniósł cichy, wszystkie stały przerażone
i fimbriami wachlowały te, co padły tam zemdlone.
Lecz wiedziały to na pewno - stary Zaraz ma dziś rację
chociaż wzajem dowodziły: "W fagach mogły być mutacje".
To, co o tym końcu świata w nich zostało zapisane
wcale prawdą być nie musi, ot - przesądy wydumane;
Tę historię z Wielką Ezą, która przynieść ma cierpienia
O nadejściu jej na agar, dokonaniu tu zniszczenia,
O tych bardzo ciężkich czasach, które nadejść kiedyś miały
O tym głodzie, chłodzie, bólu... wszystkie tutaj już słyszały.
Mimo wszystkich tych tłumaczeń w rozpacz czarną powpadały.
Przytuliły się do siebie i w tym przytuleniu trwały
Kiedy nagle wielkie oko, które ciągle je śledziło
W górę wzniosło Wielką Ezę, nad płomieniem wyżarzyło.
A gdy ogień przeznaczenia zbliżył się tuż nad sklepienie
Gdy zabrzmiały wielkie trąby obwieszczając im zniszczenie,
To nastąpił cud nad cudy, z nieba ciemność im zesłano!
Czyżby modły wysłuchane? Armagedon odwołano?
Co się stało, że tak nagle Eza znikła im z widoku?
Skąd te trąby? Jeśli po nich, zamiast w ogniu siedzą w mroku?
Wszystkie kłębiąc się i pchając wpatrywały się w sklepienie
A tam panowała ciemność, nagle znikło oświetlenie.
To nie dzisiaj - zakrzyknęły i skakały zachwycone.
Głąb cytoplazm i las fimbrii się przetaczał w każdą stronę
"Pożyjemy! Zmutujemy! Rozmnożymy się w miliony!"
Tak to wrzeszczał w uniesieniu tłum mikrobów zachwycony...
Jaki morał z tej historii ? Każdy teraz się namyśla
Powiem szczerze, że morały dzisiaj trudno się wymyśla
Wierszyk miał być o bakteriach na Stworkowe zamówienie,
Więc na Jego mądrą głowę zrzućcie skargi i żalenie,
Że bakterie właśnie teraz mnożą się jak opętane
Zamiast całkiem zdechłe leżeć, Ezą dziś powypalane.
Biotechnolog nim je zwalczy zawsze długo sie namyśla,
Więc bez żalu do autora, który koniec też obmyśla.
Obiecuje, że gdy zmyśli mniej lub bardziej utrafiony,
To skasuje tę końcówkę, morał będzie dołożony

kiddi17

kiddi17 2010-05-28

Ucz się ucz...

dodaj komentarz

kolejne >