Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki

Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki

Od jakiegoś czasu tak mam, dysponując z wiadomych Wam względów większą ilością wolnego czasu, jak dziś, że przy smakowaniu porannej kawy wracam w czasie przeglądania internetu do zdarzeń mniej lub bardziej już przebrzmiałych (jak to domorosły historyk) i jeszcze raz, tym razem chłodnym okiem spoglądam na przebieg zdarzenia, wyławiając pomijane wtedy przeze mnie tzw "smaczki"...

Dziś chciałbym Wam po raz kolejny przybliżyć owych "smaczków"- także ich kontekst.

Będzie mowa o tzw "parytecie".

W minionej kadencji w Parlamencie zasiadały 154 kobiety na 560 możliwych miejsc.

To nieco ponad ¼ wszystkich mandatów.

W wybranym zaś 15 października Sejmie zasiądzie aż 136 posłanek.
To podobno ma być według mediów rekord.....
Podają jednocześnie, że to zaledwie 29,6 proc. składu niższej izby parlamentu.

W obliczu każdych wyborów , także tych ostatnich, zasadniczym pytaniem pozostawało, ile kobiet znajdzie się na listach wyborczych poszczególnych komitetów.

W Polsce jednym z dokumentów wprowadzających parytet jest Ustawa kwotowa – ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. (Dz. U. z 2011 r. Nr 34, poz. 172)

Ustawa zmieniła ordynację wyborczą do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich.

Na listach wyborczych do tych organów władzy, udział kandydatek (kobiet) i kandydatów (mężczyzn) nie może stanowić mniej niż 35%.

Sankcją za niedopełnienie wymogu kwoty płci jest niezarejestrowanie listy.

Po wyborach w 2011 roku liczba kobiet w parlamencie wzrosła o 3 punkty procentowe.

Parytety zostały już wprowadzone przez Norwegię (w 2008 roku), a następnie przez Belgię, Francję, Islandię, Włochy, Hiszpanię, Holandię oraz Finlandię (w której parytety dotyczą jedynie spółek skarbu państwa).

Jak wynika z danych Komisji Europejskiej w Polsce zaledwie 12% członków rad nadzorczych to kobiety.

Ze wszystkich komitetów wyborczych najmniejszy procentowy udział kobiet dotyczy list Konfederacji.

Najwięcej kobiet znajduje się tradycyjnie na listach Nowej Lewicy.
Jak widać na rysunku mistrza Andrzeja, temu rządowi , któremu w okresie przedwyborczym hasło parytetu nie schodziło z ust - jego koalicyjnych kandydatów - udało się w zasadzie doprowadzić do radosnego parytetu w wielu dziedzinach naszego codziennego życia.

I chwalą się tym z..... dumą.

Dziewczyny chociażby z tego tylko powodu są już zapewne szczęśliwsze?

(To był tylko sarkazm)

Przypominam, że w felietooonach poruszam trudne tematy, ale opisuję tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te- które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.

Czytajcie z wielu różnych źródeł, by samemu powziąć wiedzę.
Nie sugerujcie się komentarzami najętych dyżurnych, ciągle tych samych komentatorów, żadnej z stron politycznej czy towarzyskiej barykady.

Zaznaczam, że to nie jest grafika "ściągnięta z netu".

Powyżej moja fotografia rysunku mistrza Andrzeja Mleczki, została wykonana z jednego z zakupionych i posiadanych przeze mnie wydawnictw.

Copyright @ maska33

pit69

pit69 2024-04-10

Teoria a praktyka to widomo...dwa końce tego samego kija:))Pozdrawiam!

kedil

kedil 2024-04-10

Jestem za parytetami na listach wyborczych , ale nie ustalaniem miejsc " biorących" na tych listach .

mpmp13

mpmp13 2024-04-10

Uważam,że jest nas za mało w senacie i sejmie . Może kiedyś się to wreszcie zmieni ?

ewusia

ewusia 2024-04-10

Powiem tak...najważniejsza jest ,,czystość,,
pod każdym względem i w szerokim tego
słowa znaczeniu !

tesla

tesla 2024-04-10

Właśnie się przebadałam. Nie bolało.

dodaj komentarz

kolejne >