Dziś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Dziś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Wstęp: Maciej Lisowski - to człowiek wielokrotnie skazany za oszustwa , za (uwaga!) 50 zł wynajmował lokal w swojej firmie pośrednictwa pracy na (uwaga!) biuro poselskie w Warszawie posłowi PiS, Lechowi Kołakowskiemu.
Biuro znajdowało się w dzielnicy Wola (minimum kwota wynajęcia 1 pokoju wg obowiązujących stawek to 2700 zł).
Został też wybrany w ramach rewanżu na społecznego asystenta posła PiS..

Poświęciłem temu zdarzeniu medialnemu ponad 7 godzin swojej uwagi.

To było 7 przykładowych godzin ukazywanej krok po kroku - hańby.

Świadek ( przypomnę, że pełnił też funkcje wiceministra rządu PiS, a jednocześnie Rzeczpospolitej) reprezentował także mnie i ....Ciebie, dzisiejszego czytającego ten tekst !

Nie przypominał sobie okazywanych przez komisję -a podpisanych przez siebie samego dokumentów.

Nie znal też ich treści.

Ja odniosłem wrażenie, że ten ów "społeczny doradca posła Kołakowskiego" , na zasadzie zaufania ( jak podkreślał to sam kilkakrotnie świadek Kołakowski) podsuwał mu dokumenty , na których Kołakowski składał swój podpis, uwiarygadniający prawdziwość opisanej we wnioskach o wizy sytuacji.

Kołakowski pytany, dlaczego nie sprawdzał podsuwanych przez Lisowskiego dokumentów oświadczył, że byłemu asystentowi Marszałka Seniora Sejmu, samego Kornela Morawieckiego -po prostu należy wierzyć!
Wielokrotnemu oszustowi?
Nie wiedział o tym.

Dokumenty, które były w skutku wynikiem głównej działalności owego pana Lisowskiego, czyli pośredniczenia w załatwianiu wiz dla "ponoć szukających aż w Afryce przez polskich hodowców owoców miękkich ( maliny, porzeczki, jagody) taniej siły roboczej".

Liczby jakie padały w czasie przesłuchania, opiewały na braki w tej dziedzinie produkcji rolniczej aż kilkaset tysięcy pracowników.

Tak więc temat bardzo rozwojowy- w kierunku Afryki.

Poseł Kołakowski ( jak ukazały to dokumenty będące przykładowo w posiadaniu komisji), osobiście też rekomendował rodzinę rosyjskich oligarchów do otrzymania polskiej wizy, ukrywających swój majątek wskutek światowych sankcji na Rosję, a szczególnie ojca rodziny i syna.

Słysząc padające pytania i odpowiedzi na nie, owego świadka Kołakowskiego, w czasie trwania tego posiedzenia komisji- zobaczyłem jakby już gotowy akt oskarżenia.

Nawet pod koniec tej farsy sam poseł Bogucki, też z PiS , broniący na początku posła Kołakowskiego w końcu zamilkł , a wstyd buchał z jego zakrywanej dłońmi twarzy.

Hańba***.

Jak dotąd tak owo przesłuchanie i wynikłe z niego informacje, jak żadne inne, przekonały mnie o paraprzestępczej działalności tego pana w czasie, gdy dyrektorem jego specjalnie założonego w tym celu kolejnego "biura poselskiego" w Warszawie, (a posłem był przypomnę - z Białegostoku - region Podlasie) był jednocześnie właściciel biura pośrednictwa pracy, który podrzucał mu bez weryfikacji owego posła listy konkretnych osób, z Afryki (Senegal), których obecność była ponoć niezbędna by "ratować polskie rolnictwo", w sytuacji, gdy na to czekali obywatele w kolejce Białorusi i Ukrainy, czyli państw sąsiednich.
I gdzie bilet lotniczy w jedną stronę (Senegal) nie kosztował ponad 4000 zł.

W żadnym z przytoczonych wniosków nie było mowy o pracy na roli, tylko "opieka nad osobami starszymi", "zbieranie doświadczeń życiowych" itp.

Poseł ten nawet się nie przygotował do przesłuchania.
Przewracał tylko przygotowane mu kartki i odczytywał komunały.
Powtarzał jak mantrę, że jego obowiązkiem było pomagać potrzebującym, czyli swojemu warszawskiemu dyrektorowi biura poselskiego, jednocześnie właścicielowi biura pośrednictwa pracy, i co jeszcze jakże okazyjnie w tym przypadku: który mu wynajmował warszawskie pomieszczenie na biuro -wiem, powtarzam się -za (uwaga!) 50 zł. miesięcznie!

Piszę tu o obserwowanym przeze mnie przesłuchaniem Lecha Antoniego Kołakowskiego, posła na Sejm RP, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w okresie relewantnym dla prac Komisji, wezwanego w celu złożenia zeznań w toczącym się postępowaniu zmierzającym do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań, a także występowania nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od dnia 12 listopada 2019 r. do dnia 20 listopada 2023 r.

Ukazana została skrywana przez PiS pierwsza z wielu skrzynka trotylu, czekająca tylko na odpalenie, w tej pokazanej, a nazwanej przez prezesa PiS jakże lekceważąco " nawet nie aferki".

Pokazała i upewniła, że rolnictwem Rzeczpospolitej kierowały osoby niekumate, niekomunikatywne, nie potrafiące wyartykułować z siebie na zadawane pytania nic merytorycznego, tylko tę samą wyuczona strofę: "Ja tylko pomagałem jako poseł, nie decydowałem, inni przyznawali wizy".

Jak mantrę słyszałem powtarzające się w odpowiedzi na pytania posłów komisji zdanie "Moim obowiązkiem było kierowanie dalsze tych wniosków (od swojego dyrektora biura -właściciela biura pośrednictwa pracy- wynajmującego mi lokal na warszawskie biuro poselskie) do właściwych organów.
Ja nic nie weryfikowałem".

Rekomendował za to swoim podpisem: posła PiS.
Czy z takich urzędników, (wg mnie w najlepszym wypadku pożytecznych głupców), dziś patrząc jak wije się w świetle treści pytań i pokazywanych dokumentów, składała się ta profesjonalna armia pisowskich posłów , następnie urzędników , stanowiących prawo wizowe i je wdrażających w sposób korupcyjny , a tym samym przestępczy?

Mistrz Andrzej jak zawsze ma futurystyczną wizję , odnośnie dalszej kariery poselskiej takich panów jak ten, którego historię dziś opisałem, po ponad siedmiu godzinach słuchania wypowiedzi owego nietuzinkowego posła ( i wiceministra) z PiS.

https://youtu.be/_u7jkWXQ4lc?feature=shared

To była próbka, swobodna wypowiedź, ale potem się dopiero zaczęło, gdy doszło do konkretnych pytań i konfrontacji przedstawianych dokumentów i faktów.
Poseł Kołakowski udowodnił, że potrafi czytać przygotowany mu tekst z kartki, ale nie potrafi sam formułować sensownych odpowiedzi i wniosków opartych na treści obowiązujących dokumentów.
Dodam,że świadek Kołakowski wiele razy prosił o powtórzenie pytań, gdyż jego stopień percepcji odbiegał od średniej wszystkich wiceministrów pisowskiego rządu.
Jestem ciekaw dalszych tego rodzaju działań komisji.
Odstawiłem nawet rozpoczętą już książkę.

Czy to taką Polskę chciałeś mnie, i mojej rodzinie "zafundować" swoim poparciem owych panów, mój szanowny Adwersarzu?

Przypominam, że w felietooonach poruszam trudne tematy, ale opisuję tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te- które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.
Czytajcie z wielu różnych źródeł, by samemu powziąć wiedzę.
Nie sugerujcie się komentarzami najętych dyżurnych, ciągle tych samych komentatorów, żadnej z stron politycznej czy towarzyskiej barykady.
To moja fotografia rysunku mistrza Andrzeja Mleczki, wykonana z jednego, z zakupionych przeze mnie wydawnictw.

Legenda***:
Poseł PiS, zeznał przed komisją śledczą, że podpisane przez niego pisma do ambasad z prośbą o przyspieszenie procesu wizowego, przygotowywał Maciej Lisowski, szef jego biura poselskiego. Wnioski dotyczyły osób, które do Polski chciała ściągnąć agencja SO JOB. Jak się okazało, ten sam Maciej Lisowski, poza kierowaniem biurem Kołakowskiego, był jednocześnie prezesem SO JOB.

Można?
W państwie PiS -można!

Copyright @ maska33

volta

volta 2024-03-22

W państwie PiS wszystko było możliwe, prostaków i matołów było wielu...ale tacy byli właśnie potrzebni....smutne to wszystko...

maska33

maska33 2024-03-22

Przewodniczący komisji pokazał pismo, podpisane przez Kołakowskiego, w którym były wiceminister rolnictwa zwraca się do konsulatu w New Delhi o "możliwie pilne wyznaczenie terminów wizyt" osób posiadających zezwolenia na pracę i zezwolenia na pracę sezonową wydanych na wniosek SO JOB. Kołakowski odparł, że (uwaga!)nie przypomina sobie takiego pisma. Następnie przewodniczący pokazał kolejne pisma, kierowane z kolei do konsulatów w Ankarze, Istambule, Erywaniu, Kijowie i Moskwie. Część dokumentów dotyczyła pojedynczych osób. Kołakowski, odnosząc się do dokumentu wysłanego do konsulatu w Moskwie, zeznał, że "zwrócił się do niego podmiot na piśmie i jako parlamentarzysta na podstawie wykonywania mandatu posła przekazał sprawę jednozdaniowym pismem".
To był wniosek o wizę dla owego oligarchy rosyjskiego.
Fajnie!
;(

volta

volta 2024-03-22

Wytrzymałam i wysłuchałam linku podanego wyżej... brak słów na temat Kołakowskiego...z jednej strony śmiech ale i rozpacz....
Zresztą wielu z nich ''nic pamięta''...

mpmp13

mpmp13 2024-03-23

Przez chwilę posłuchałam . Stwierdziłam,że natychmiast trzeba wysłać na leczenie .Kiedy ktoś nic nie pamięta to Alzheimer ,demencja starcza .

maska33

maska33 2024-03-24

Jak wspomniałem już, poseł PiS -Kołakowski "często interweniował w sprawie obywateli rosyjskich, między innymi w sprawie przyznania obywatelom Federacji Rosyjskiej polskiego obywatelstwa".
Chcesz konkretu, Kolego nn ?
W przytoczonym tu przeze mnie powyżej przykładzie, chodzi o syna rosyjskiego biznesmena Siergieja Petrowa, Aleksieja. Siergiej Petrow, który podlega nałożonym na Rosję sankcjom, zmienia obywatelstwo, a następnie przepisuje majątek na syna.

"Nie pamiętam tego, nie miałem świadomości" - odparł Kołakowski.
Ile jeszcze faktów mam Adwersarzowi przybliżyć?
To odpowiedź na prowokujące zapytanie z kopertki od jednodniowego właściciela pewnej , kolejnej już z regularnie usuwanych - galerii.

dodaj komentarz

kolejne >