Coś z mojej teczki, okiem Andrzeja Mleczki.

Ostrzeżenie!

Mój krótki dziś felietooon (z daleka) może zwierać treści nie zawsze zgodne z linią rządzącej partii, oficjalną doktryną KK a nawet według kilku osób z Garnka wyczerpywać inne podobno negatywne znamiona.

W czasie wakacji mój bank odnalazł mnie tu, prawie na samotnej wyspie.

Polskie służby specjalne od kilkunastu miesięcy za to nie mogły odnaleźć handlarza bronią śp (?) Andrzeja Izdebskiego.

Mimo, że korespondował on w sprawie zwrotu zaległych kwot z polską prokuraturą ze swojego mieszkania w Tiranie - w Albanii.

A jak już odnalazły, to spopielonego, w Polsce.
Prochy zaś nie potrafią zeznawać.

No chyba , że to kolejna operacja chronienia swojego człowieka i nadanie mu kolejnej, nowej tożsamości.

A to może pomóc w spełnieniu obietnicy byłego ministra Szumowskiego, że każda złotówka za niesprawne respiratory wróci do budżetu tegoż ministerstwa.

Prochy o wadze około 20 dkg warte 50 milionów?
Takie klocki to tylko w Polsce.

Wysokie a nawet najwyższe światowe standardy naszych służb specjalnych powodują, że czuję się niezwykle bezpiecznym i zaopiekowanym pod kierownictwem pana ministra Kamińskiego.
W każdym miejscu na świecie.

Co potwierdza swoim rysunkiem niezawodny jak zawsze Andrzej Mleczko.
Honorowy obywatel Krakowa.


Przypominam, że w swoich felietooonach poruszam także trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej, te-które układają mi się w pewien trend, który nazywam po swojemu i dlatego w takiej formie dzielę się jego opisem z Wami.

Zaznaczam, że to nie jest grafika "ściągnięta z netu".

To fotografia rysunku Andrzeja Mleczki, wykonana z zakupionego przeze mnie jednego z wydawnictw.

Copyright 3050 @ maska33