Mój optymistyczny (na przekór) felietooon:
W przeogromnym ogrodzie mojej kuzynki od lat zamieszkiwała jeżowa rodzina ,najczęściej mama z 3-5 jeżykami.
Tak też stało się i tego lata.
Codziennie wieczorem można było gdzieś od dwu tygodni obserwować,jak jeżowa mama prowadziła pięcioro już dwumiesięcznego(tak na oko) przychówku..
Tak jak poprzednie pokolenia tej rodziny,tak i to nie zwracały za bardzo uwagi na poruszające się po ogrodzie osoby rodziny, a nawet okazywały lekceważenie psu-mowa tu o Primie,pokazanego u mnie w galerii jako osobnika o niezwykle kreatywnym charakterze ,co przykładowo pokazałem jako wynik pewnej akcji polegającej na zmianie stanu skupienia materaca- w jego szczenięcym jeszcze okresie(-foto z 21 marca 2019).
Niestety wczoraj dotarła od sąsiadów smutna wiadomość,że mama jeżowa opuściła nocą swój teren ogrodowy i przechodząc przez niedaleko biegnącą drogę asfaltową,została potrącona przez samochód,co skończyło się dla niej tragicznie.
Nie było rady,tylko trzeba się było szybko zabrać za opiekę nad przychówkiem,gdyż dwumiesięczne jeżyki niby są już samodzielne,ale do pokarmu prowadzi je jeszcze rodzicielka.
W ciągu trzech godzin zorganizowaliśmy kuwety,pojemniki po warzywach,karmę z zapasów domowych i powstało "przytulisko ogrodowe a następnie drugie,pod dachem, w domku letnim.
Jeżyki zadomowiły się i zagospodarowały bardzo szybko,bo już po kilku godzinach trzymały się miejsca z karmą,nie dając nam powodów do obaw,że się stamtąd oddalą.
Prim zaś,dorosły i rozumiejący już procesy zachodzące w jego terenie odpowiedzialności(ogród) stał się w jednej chwili najlepszym stróżem ich bezpieczeństwa.Tym bardziej ,że miał doświadczenie powodujące ,że już potrafił utrzymać bezpieczny dystans swojego nosa, do jeżowych kolców.
Tym sposobem okazja znalazła się sama,bym zapisał to nietuzinkowe zdarzenie na fotografii i pokazał Wam w mojej galerii..
Największą trudnością okazało się wczoraj odnalezienie wysuszonych liści ,które jak się okazuje (poradził nam to najstarszy członek rodu sąsiadów)są nieodzownym elementem zapachowym i niezbędnym jako ściółka gniazda, dodatnio oddziaływującym na bezpieczeństwo maluchów-gdy nowe gniazdo znajdować się ma tym bardziej znajdować pod dachem i blisko człowieka..
Znalazły się jednak pod schodami starego ganku.
I jak widać,niemożliwe,stało się w ciągu kilku godzin-możliwym.
Teraz czekamy na tupanie i mlaskanie jako nieodzowny wyraz ich ukontentowania
Podobno na wyposażeniu mają po 5000 kolców.
Jak sprawdzę-pochwalę się też;-P
Można?
Można.
Wszystkim dzisiejszym Solenizantkom -użytkowniczkom Garnka życzę zdrowia i dalszych sukcesów w zapisywaniu w formie fotografii piękna Ich świata,
oraz dedykuję tę piosenkę:
https://youtu.be/YvmFsdfLYwc
Dobrego dnia.
Moje pożegnanie: Peter Green (73 lata)
https://youtu.be/srXfo0tKmtI
helios7 2020-07-26
„Tak jak świeci światło tej małej świecy, tak też jeden szlachetny czyn w tym bezdusznym świecie roztacza wokół siebie swoje światło”
/William Shakespeare/
Piękny czyn, smutna a zarazem budująca historia. Jeżyki mają szczęście, trafiły na wrażliwych ludzi i mają doskonałą opiekę.
maska33 2020-07-26
Nareszcie ;-)
Moja (błędna?) teza bierze jednak się stąd,że nadchodzą ostatnie dwa tygodnie do odlotu bocianów.
Więc będą fruwały,ćwiczyły,jadły na zapas,by nabrać "krzepy",gdyż znajdą się i takie,które zechcą przebyć nawet i 10 tyś km.
A codziennie potrafią od 150 do 200 km.
Tak więc rozglądaj się
a złapiesz w obiektyw
;-)
awangar 2020-07-26
Wspaniałe tuptusie, najczęściej widuje je pojedynczo spacerujące a tu cała prawie rodzinka.
Można jak widać, tylko trzeba chcieć.
Dziękuję za życzenia.
Dobrego wieczoru.