Zamość

Zamość

Bolesław Leśmian
1877-1937

Jeden z najwybitniejszych liryków polskich lat międzywojennych.

Według Kazimierza Wyki był największym poetą XX w., największy obok Szymonowica poeta związany z Zamościem. W okresie zamojskim powstały zbiory wierszy "Napój cienisty" i "Dziejba leśna". Mieszkał tu w okresie 10.V.1922-14.V.1935, pracując jako notariusz najpierw przez rok przy Sądzie Pokoju, a potem przy Sądzie Okręgowym. W urzędowych dokumentach podawał prawdziwe nazwisko Lesman (ojciec był z pochodzenia Żydem). Sam poeta podał kiedyś datę urodzenia 1878, na grobie kuzyn Jan Brzechwa wyrył rok 1879, tymczasem w księdze parafialnej warszawskiej katedry św. Jana zapisano 22.I.1877. Leśmian mając 10 lat został ochrzczony wraz z ojcem Józefem ? księgarzem. Urodzony w Warszawie, wykształcenie prawnicze zdobył na uniwersytecie w Kijowie, pracował w kolei nadwiślańskiej, a w 1918 został notariuszem w Hrubieszowie. Co roku spędzał wiele czasu poza Zamościem, niekiedy nawet po pół roku, jeżdżąc do Warszawy i Zakopanego, gdzie utrzymywał tam ścisłe kontakty ze środowiskiem artystycznym; ale też na Riwierę francuską, do Monte Carlo, do Włoch, do Karlsbadu (w ciągu 13-letniego pobytu, aż 4,5 roku przebywał poza Zamościem), często chorował (płuca, serce). Nie lubił pracy, wyręczał się zwykle zastępcą. W stosunku do podwładnych był życzliwy i wyrozumiały. Jego łatwowierność i ignorancja w sprawach zawodowych doprowadziły do katastrofy. W 1927 roku doszło do włamania w wyniku, którego skradziono z kasy 30 tys. zł., dwa lata później stwierdzono brak 20 tys. zł przywłaszczonych przez nieuczciwego zastępcę. Ta olbrzymia suma pieniędzy sprawiła, iż pomimo bardzo wysokiego uposażenia stanął na progu bankructwa i kłopoty finansowe nękały go już do końca życia. Unikał angażowania się w życie miasta, którego nie lubił. Świadczą o tym jego listy z 1925r. (Do Zamościa strasznie nie chce mi się wracać - to jest po prostu dramat dla mnie) i 1934 (Po trzech miesiącach niebytności w Zamościu - wróciłem właśnie do tego podłego miasteczka), jak też zjadliwy wizerunek miasta zanotowany przez jego przyjaciółkę ? W tym Zamościu w biały dzień możesz położyć się i spać, nikt nie nadejdzie, nikt nie nadepnie... jedyni przechodnie to łaciata krowa i dwie kozy spacerujące wzdłuż rynsztoku. Nie znaczy to jednak, iż zupełnie stał poza sprawami Zamościa. Był członkiem Koła Miłośników Książki, którego nakładem miały wyjść zniszczone całkowicie z powodu usterek bibliofilskie "Ballady" 1926r. Zamojskim bibliofilom poświęcił wiersz "Spojrzystość" (ukazał się w kalendarzyku zebrań Koła w 1930r.) Krótko był członkiem sejmikowej komisji teatralnej. W zdecydowanej większości zamościanie nie wiedzieli kim był naprawdę. Nie oataczała go więc aura wielkiego poety, raczej kpiny odnoszące się do jego przyzwyczajeń (mimo niewielkiej odległości do pracy jeździł dorożką), postury (przyjeżdżała pusta dorożka i wysiadał z niej Leśmian),a przede wszystkim niezrozumiałej, dziwacznej dla większości poezji (podrwiwano z jego poetyckich neologizmów). W "Gazecie Zamojskiej" ukazały się w 1929r. Jego wiersze "Stodoła" i "Żołnierze". Sytuację tę zmieniła częściowo nominacja do Akademii Literatury(1933), która wywarła duże znaczenie i sprawiła, iż baczniej zaczęto przyglądać się niepozornemu rejentowi. Miał wśród mieszkańców miasta grono przyjaciół, przede wszystkim Adama Szczerbowskiego, autora książki o jego twórczości. Od wiosny chętnie przebywał wśród bogatej roślinności Ogrodu Przyrodniczego, tam oddając się dyskusjom, również z młodzieżą, którą lubił i która podarowała mu, gdy odjeżdżał album ze zdjęciami Ogrodu. Był domatorem i mieszkając w Zamościu najchętniej spędzał czas w domu, podejmując dobrany krąg gości (co dwa tygodnie wydawał przyjęcia). Kładł się wcześnie, lubił mieć ciepło i jasno. Mieszkał w Domu Centralnym na I piętrze w 4-pokojowym mieszkaniu z balkonem (mieszkanie nr 13). Okna wychodziły na południe. W salonie stały białe meble ze złocieniami. Gabinet miał urządzony w ciemnych kolorach, z granatowo-niebieskim wschodnim kilimem na ścianie. Przy oknie stało małe biurko z szafkami po bokach. W mieszkaniu było pełno książek, płyt, ptaków, obrazów. Był wyrafinowanym smakoszem, np. masło sprowadzał z Warszawy, wina z Węgier. Jego specjalnością był "warkocz mięsny" z 3 różnych mięs oraz jabłka napełnione masłem i duszone w maśle. Zachował się opis uczty, jaka odbyła się w "Centralce" z udziałem Leśmiana i Józefa Czechowicza. Jego żona Zofia Chylińska była malarką. Mieszkał z córkami: Marią Ludwiką zw. Lusią (ur.1905) i Wandą Ireną zw. Dunią (ur. 1908). W 1935r. Przeniósł się z rodziną do Warszawy (ul. Marszałkowska 17). Po śmierci jego pamięć uczczono w Zamościu odczytem i wieczorem recytatorskim. W 1966r. w elewacji Domu Centralnego (ul. Żeromskiego) odsłonięto tablicę upamiętniającą jego pobyt w Zamościu, od 1979r. Ma także swoją uliczkę. Od 1976r. Organizowany był konkurs recytatorki im. B. Leśmiana, od 1985r. konkurs poetycki, a od 1991r. istnieje księgarnia jego imienia. Zamojski okres Leśmiana opisany został we wspomnieniach Zygfryda Krauze, Michała Wiszniewskiego, Marii Strzeszewskiej, Heleny Wiewiórskiej, Zygmunta Klukowskiego, Włodzimierza Słobodnika, Zofii Wiktorowicz i Wacława Gralewskiego (Lublin 1966). Powstały filmy o Leśmianie: fabularny "Trwam niby modlitwa" (1990). W 2006r. zorganizowano konferencję na temat jego życia i twórczości a w 2007r. zawiązało się Towarzystwo Leśmianowskie.

dodane na fotoforum:

jonasz

jonasz 2009-06-25

Ha! Wypatrzyłaś tę małą tabliczkę! Brawa dla tej dziewczyny!

P.S. Ciekawy człowiek ten Leśmian :))

dodaj komentarz

kolejne >